Walka pomiędzy twórcami cheatów a deweloperami gier sieciowych trwa i niedługo może wejść na nowy, dotychczas niezbadany poziom.

Programy do oszukiwania są zmorą wszystkich uczciwych osób bawiących się na serwerach gier multiplayer. Problem jest równie stary co pierwsza produkcja sieciowa, a mimo to woja pomiędzy twórcami tzw. „cheatów” a programistami próbującymi bronić swoich produkcji nigdy nie była tak zażarta. Co najgorsze, wiele wskazuje na to, że cheaterzy wysuwają się na prowadzenie.

Na przestrzeni lat powstało wiele typów programów do oszukiwania. Te najprostsze, które powoli przechodzą do lamusa, instaluje się bezpośrednio na komputerze z grą. Cheaty skanują pamięć naszego PC-ta, pobierają dane z rozgrywki, bezpośrednio na nią wpływają, dając przewagę. Całe szczęście większość anty-cheatów jest zdolna dosyć sprawnie wykrywać ten sposób oszukiwania i często karze delikwenta zaledwie po kilku godzinach rozgrywki.

Twórcy nielegalnych programów doskonalą swoje „produkty” i te bardziej zaawansowane oprogramowanie wymaga dodatkowego sprzętu. Mając dwa komputery, na jednym odpalamy grę, która za pomocą zewnętrznych kart do przechwytywania ekranu, przesyła informacje o rozgrywce na drugi PC. Dopiero tam dzieje się „magia” i za pomocą spoofera jest z powrotem przesyłana na czysty sprzęt. Takie rozwiązania są zdecydowanie trudniejsze do wykrycia, ale wymagają więcej sprzętu, podnosząc próg wejścia.

Jednak zaprezentowany powyżej sprzęt to nowy poziom w oszustwach. Kamal Carter stworzył „robota” fizycznie sterującego myszką oraz sztuczną inteligencją odpowiadającą za analizę tego co się dzieje na ekranie z grą. Największą przewagą tego rozwiązania jest możliwy brak połączenia z komputerem, na którym włączona jest rozgrywka, wszak program zainstalowany jest na drugim PC, a dane dotyczące obrazu może pobierać chociażby z kamerki internetowej. Sprzężenie zwrotne nie jest wysyłane w postaci cyfrowej, nie ingeruje bezpośrednio w grę, tylko symuluje ruch ręki za pomocą ruchomej platformy.

Kamal Carter, twórca tego rozwiązania, zarzeka się, że nie chce aby to rozwiązanie „trafiło na rynek”, bo nie jest osobą chcącą psuć innym rozgrywkę. Jednak jego przypadek pokazuje jak skomplikowana jest walka z cheaterami. Prawdopodobnie ktoś na świecie albo już stworzył albo pracuje nad bliźniaczym rozwiązaniem z prostego względu – można na tym zarobić krocie. W ubiegłym roku BBC informowało o rozbiciu „gangu” trudniącego się w nielegalnym oprogramowaniu do gier, a ich zarobek szacowano na 76 milionów dolarów.