Wersję testową słuchawek Cloud Stinger 2 Wireless otrzymaliśmy od firmy HyperX, lecz nie ma ona jakiegokolwiek wpływu na poniższą recenzję.

Przez ostatnie tygodnie przyszło nam przetestować bezprzewodowe słuchawki HyperX Cloud Stinger 2. Czy warto po nie sięgnąć?

Jako wieloletni użytkownik zestawu słuchawkowego HyperX Cloud II, który bezawaryjnie służy mi od pięciu lat, nie mogłem doczekać się przetestowania bezprzewodowych słuchawek HyperX Cloud Stinger 2. Po kilku tygodniach użytkowania nowego produktu jestem w stanie wydać werdykt dotyczący tego produktu.

Co w pudełku?

Opakowanie HyperX Cloud Stinger 2 Wireless to klasyka dla produktów HyperX. Solidny karton z prostym designem oraz najważniejszymi informacjami dotyczącymi sprzętu. Dowiemy się z niego, że testowane przez nas słuchawki mają wytrzymywać nawet do 20 godzin na jednym ładowaniu, łączą się z komputerem za pomocą pasma 2.4 GHz oraz dzięki zastosowaniu specjalnych pianek zapewniają świetną wygodę.

W środku kartonu znajdziemy absolutne minimum, niestety. Oprócz samych słuchawek oraz niezbędnych instrukcji otrzymujemy jedynie adapter bluetooth, kabel do ładowania i małą gąbeczkę do opcjonalnego założenia na mikrofon. W teorii nie powinniśmy oczekiwać niczego więcej, bo drugie Stingery mają być produktem z segmentu „budżetowego”, lecz powiem szczerze, że oczekiwałem pary welurowych padów, które według mnie są wygodniejsze od tych z ekoskóry.

Desing i wykonanie

Słuchawki w pierwszym odczuciu wydają się solidne. Ich waga to około 270 gramów, czyli mimo wbudowanego akumulatora są nieco lżejsze niż użytkowane przeze mnie Cloudy II. Tworzywo sztuczne użyte to wykonania zestawu jest grube i bardzo dobrze spasowane – nie ma tu mowy o żadnych zgrzytach czy trzeszczeniu materiału. Na nausznikach znalazła się sztuczna skóra, miękka i przyjemna w dotyku. Jednak tak jak wspomniałem wcześniej, ubolewam nad brakiem wymiennych materiałowych padów, bo z doświadczenia wiem, że te „skórzane” są mniej komfortowe przy długich sesjach, choć to może być wyłącznie moje subiektywne odczucie. Skóra znalazła się również na wewnętrznej części pałąka.

Same elementy okalające uszy obracają o 90 stopni, co według producentów ma zapewnić większą wygodę użytkowania słuchawek. Osobiście nie odczułem by ta opcja była przeskokiem jakości wygody, ale sprawdza się przede wszystkim gdy chcemy na chwilę je powiesić na szyję lub odłożyć na biurko. Samo ruchome łączenie jest wykonane ze starannością, więc uważam, że lepiej taką możliwość mieć nić nie.

Na prawej słuchawce znajdziemy czerwone pokrętło głośności, które stawia lekki przyjemny opór przy przekręcaniu. Kontroler nie steruje poziomem głośności samych słuchawek, a reguluje główny poziom w software'owy systemu – znajdą się zwolennicy i przeciwnicy takiego rozwiązania. Po lewej stronie umieszczono płaski przycisk włącz/wyłącz, gniazdo ładowania oraz malutką diodę sygnalizującą działanie zestawu słuchawkowego oraz poziom naładowania baterii. Dodatkowo w dolnych częściach pałąka znajdziemy miarkę ułatwiającą dostosowanie jego długości do własnych potrzeb.

Całość przybrała kolor głębokiej czerni ze srebrnymi logotypami firmy HyperX. Jedynym akcentem kolorystycznym jest czerwone pokrętło głośności. Wszystko prezentuje się bardzo szykownie i trafi do serc gamingowych minimalistów, którzy nie potrzebują RGB do pełni szczęścia. Z czystym sumieniem można powiedzieć, że mimo segmentu, w który celują słuchawki, nie czuć „budżetowości” w ich wykonaniu. Dobra robota!

Jakość dźwięku i granie

Przez ostatnie pięć lat mocno osłuchałem się ze swoimi Cloud II i powiem wprost – dźwięk niewiele się różni. Jednak nie zrozumcie mnie źle, dla mnie jest to komplement! HyperX Cloud Stinger 2 Wireless spełnią wszystkie potrzeby codziennego gracza. Część wysokich i średnich tonów poświęcono na wyraźniejszy bas, uwielbiany przez zwykłych użytkowników, więc powinno to przypaść większości do gustu. Ponadto w trakcie rozmów na komunikatorze głosowym, słyszymy naszych znajomych głośno i wyraźnie na lekko schowanym tle. Pozycjonowanie w grach również stoi na wysokim poziomie i nie będziemy mieli problemu z odszyfrowaniem, z której strony słyszymy przeciwnika.

Wbudowany mikrofon spełnia swoją robotę i wpasowuje się w standardy na rynku. Jego brzmienie nie pozwoli do nagrywania podcastów, ale nie do tego został zaprojektowany czego każdy powinien być świadomy. Mi do gustu przypadła możliwość wyciszenia urządzenia nagrywającego poprzez jego podniesienie, dzięki czemu gdy chcemy zamienić kilka słów z osobą w pokoju, nie trzeba szukać dodatkowych przełączników.

Czas pracy i praca bezprzewodowa

Producent gwarantuje 20 godzin pracy słuchawek na jednym ładowaniu, pod warunkiem korzystania z nich na 50% głośności. Realny czas użytkowania jest krótszy, bo urządzenie poprosi o podłączenie do prądu po około 15 godzinach, co i tak nie jest najgorszym wynikiem.

Jednak tutaj postawię największy minus temu urządzeniu. Jeśli słuchawki rozładują nam się w trakcie grania, nie mamy innego wyjścia niż się poddać. Dołączony do zestawu przewód ładujący jest absurdalnie krótki, przez co nie mamy alternatywy grania na ładujących się słuchawkach. Jeśli zapominamy o regularnym podłączaniu ich do prądu, musimy uzbroić się w drugą „awaryjną” parę.

Odnośnie pracy bezprzewodowej, muszę szczerze się przyznać, że pozytywnie zaskoczył mnie zasięg drugich Stingerów. Korzystałem z nich w trakcie przedświątecznych porządków, krzątając się po całym mieszkaniu i przez zdecydowaną większość czasu nie traciłem łączności, mając między mną a komputerem nawet dwie ściany.

Podsumowanie

HyperX Cloud Stinger 2 Wireless to z założenia słuchawki „budżetowe”. Brakuje tutaj ikonicznych dla marki elementów aluminiowych, czy wymiennych padów w pudełku. Mimo to konstrukcja wydaje się być solidna, jakość dźwięku nie odbiega modelom kilka lat temu uznawanym za flagowe, a praca bezprzewodowa działa bez zarzutów. Biorąc pod uwagę sugerowaną przez producenta cenę, czyli 329 złotych, słuchawki będą dobrym wyborem dla osób chcących uwolnić swoje stanowisko od zbędnych kabli.