Odnaleziona Barcelona. Jak Xavi poukładał klocki na Camp Nou?

11 punktów przewagi nad Realem Madryt w ligowej tabeli (przy jednym meczu rozegranym więcej). Seria 11 zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Tylko 7 straconych bramek w 21 meczach La Liga. Pokonanie Atletico, Realu Madryt, Realu Sociedad, Betisu, Sevilli i Villarrealu po Mistrzostwach Świata. Barcelona po lekkich zawirowaniach na początku sezonu obecnie znajduje się na fali. Duża w tym zasługa Xaviego, który opracował idealny system dla dostępnych zawodników.

REKLAMA

Transfery, zmiany, rotacje

Latem przez Camp Nou przeszła prawdziwa rewolucja. Joan Laporta postawił wszystko na jedną kartę uruchamiając dźwignie finansowe. Celem klubu było wsparcie Xaviego narzędziami, dzięki którym czas odbudowy wielkiej Barcelony znacznie by się skrócił. Do klubu przyszli Robert Lewandowski, Raphinha, Jules Kounde, Pablo Torre, a także w ramach bezgotówkowych transferów Franck Kessie, Andreas Christensen i Hector Bellerin. W ramach wymiany za Pierre’a-Emericka Aubameyanga sprowadzono za to Marcosa Alonso. Od jednych oczekiwano wiele, drudzy byli ściągani jako poszerzenie kadry. W każdym razie – przy tylu nowych twarzach w zespole logicznym było, że trener będzie potrzebował czasu, aby wszystko poukładać, że nowe nabytki mogą nie wystrzelić od razu, a dopiero kiedy przejdą szeroko rozumiany proces aklimatyzacji.

Choć Barcelona w lidze od razu wskoczyła na wysokie obroty, tak cieniem jesienią kładzie się odpadnięcie w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Przyczyn tego niepowodzenia można wskazywać wiele, a jedną z nich jest niestabilność składu. Jak pod koniec października wyliczył użytkownik Twittera Mateusz Błażejczak w pierwszych 16 meczach Xavi zestawiał linię obrony na 13 (!) różnych sposobów.

W kolejnych czterech meczach trener Barcelony ponownie ustawiał linię defensywną inaczej za każdym razem. Ostatecznie do przerwy w rozgrywkach spowodowanej Mistrzostwami Świata w 20 meczach Duma Katalonii zagrała szesnastoma różnymi zestawieniami personalnymi w obronie. Jak wyglądało to podstawowe – nikt nie miał zielonego pojęcia, nawet Xavi. Oczywiście, nie pomogły kontuzje Araujo, Christensena czy Kounde, jednak mimo wszystko Blaugranie brakowało zrozumienia w formacji, gdzie ono jest kluczowe. O ile w lidze Barcelona traciła bardzo mało bramek, często dzięki znakomitej formie ter Stegena, tak los „wyżył” się na nich w rozgrywkach europejskich, gdzie stracili 12 bramek w 6 meczach.

„Brazylijskie pudełko” w środku

Po Mistrzostwach Świata każdy kibic śledzący mecze FC Barcelony obudzony w środku nocy wymieni podstawową linię defensywy tego zespołu: Kounde – Araujo – Christensen – Balde (ewentualnie tego ostatniego na lewej obronie zastępuje Jordi Alba). Xavi w meczach o mniejszym ciężarze gatunkowym daje niektórym zawodnikom odpocząć, ale na te ważniejsze spotkania – jak zbliżający się dwumecz z Manchesterem United w Lidze Europy – wiemy, jak będzie wyglądała linia obrony. Ma to też oczywiście swoje przełożenie na pewność tej formacji.

Poprawa defensywy to nie jedyny czynnik, dzięki któremu Barcelona dziś jest powszechnie chwalona. Kolejną bardzo trafioną zmianą Xaviego było przesunięcie Gaviego na skrzydło. Już przed mundialem hiszpański szkoleniowiec próbował wariant z Pedrim, innym środkowym pomocnikiem, ustawionym blisko lewej strony. Przy braku lewoskrzydłowego potrafiącego zrobić różnicę (Fati i Ferran Torres zawodzą) takie rozwiązanie okazało się strzałem w „dziesiątkę”. Dzięki niemu do podstawowej jedenastki wskoczył Frenkie de Jong, który grając w swojej ulubionej strefie, lewej półprzestrzeni, prezentuje się rewelacyjnie. Na wejściu Holendra do składu zyskał również Sergio Busquets (aktualnie kontuzjowany od nieco ponad tygodnia). Mając ustawionego bliżej siebie partnera braki szybkościowe i fizyczne Hiszpana są o wiele lepiej maskowane, a w rozegraniu nie jest już tak często odizolowany od reszty zespołu, jak miało to miejsce wcześniej.

Podstawowym założeniem Xaviego przy tej zmianie było jednak przede wszystkim przejmowanie kontroli nad meczem poprzez zagęszczenie środka. Barcelońskie 4-3-3 w posiadaniu piłki przekształca się w coś na kształt 3-2-2-3, a pomocnicy tworzą tzw. „brazylijskie pudełko” – Busquets i de Jong operują niżej, a Pedri i Gavi piętro wyżej tworząc w środku kwadrat. Pomocnicy grający wyżej mają swobodą wyboru wklejenia się w linię ataku lub zejścia niżej i stworzenia przewagi liczebnej w środku pola. Przy inteligencji boiskowej obu piłkarzy takie role są im wręcz pisane.

Barcelona znalazła sposób na najsilniejszych

Przy schodzącym do środka lewoskrzydłowym w tym ustawieniu szerokość zapewnia lewy obrońca, czyli najczęściej Alejandro Balde, a nieco rzadziej – Jordi Alba. Starszy z Hiszpanów ma znakomite dogranie w pole karne z bocznych stref, a młodszy – jak na nominalnego bocznego obrońcę – fenomenalnie gra jeden na jeden. W liczbie udanych dryblingów w całej lidze zajmuje 17. miejsce. W erze, w której wiele czołowych zespołów płaci krocie za skrzydłowych, którzy potrafią wygrywać pojedynki Barcelona kogoś takiego znalazła w swojej akademii i to w dodatku w bocznym obrońcy.

Głównym problemem Barcelony sięgającym jeszcze czasów Ronalda Koemana były mecze z silniejszymi zespołami. Przed Mistrzostwami Świata Barcelona potrafiła pokonać Villarreal oraz Real Sociedad, ale to jednak półka niżej. W meczach z zespołami na równym poziomie (2x Inter, 2x Bayern i Real) zawodziła. Z pięciu takich gier przegrała aż cztery. Xavi zmienił więc system na taki, dzięki któremu jego piłkarze będą w stanie przejmować inicjatywę w takich spotkaniach. Przy tak dobrze wyszkolonej technicznie i posiadającej dużą wizję gry czwórce środkowych pomocników utrzymywanie się przy piłce i wykorzystywanie luk w defensywie rywala jest jeszcze łatwiejsze. Barcelona ma teraz argumenty, aby każdy mecz rozgrywać na własnych warunkach. I nawet kiedy rywal się zamuruje być w stanie tworzyć sobie dogodne okazje.

Xavi jesienią coraz częściej był krytykowany, jednak kiedy Hiszpan poukładał klocki, jak należy – maszyna działa perfekcyjnie. Barcelona znakomicie zakłada pressing, utrzymuje się przy piłce, ma argumenty w ataku pozycyjnym, przestała być podatna na kontrataki i zawsze może liczyć na swoją ostatnią deskę ratunku, czyli Marca-Andre ter Stegena. Duma Katalonii po Mistrzostwach Świata kolejne testy zalicza na piątkę z plusem, a teraz czeka ich jeden z trudniejszych, ponieważ na przeciwko stanie równie szybko rozwijający się projekt Manchesteru United pod wodzą Erika ten Haga. Wydaje się jednak, że i do tego egzaminu ludzie Xaviego przystępują świetnie przygotowani.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ