zklepy.pl
Image default

„Smocze Opowieści”: „Play-off mode” Oceláři Trzyniec

Sezon zasadniczy jest długi i momentami nudny. Trzyniec przeszedł przez niego dość nerwowo i niepewnie, ale to przecież play-off jest solą hokeja. To czas, kiedy oddziela się przysłowiowych chłopców od prawdziwych mężczyzn. Już nieraz wyżej rozstawione zespoły odpadały, a te „niżej notowane” trafiały z formą. Czy Trzyniec włączył swój „play-off mode”?

W fazie play-in Trzyniec dość sprawnie, choć nie bez kłopotów, uporał się z Litvínovem zamykając serię w najszybszy możliwy sposób 3-0. Wyniki kolejnych spotkań to 3:1, 5:4 (po dogrywce) i wyjazdowe 4:2. O ile w dwóch pierwszych meczach to Oceláři było stroną wiodącą (wedle współczynika xG, czyli oczekiwanych bramek) to w meczu numer 3 zagrało nieco ponad stan pewnie domykając serie. To o tyle ważne, że już rok temu Trzyniec okazał się prawdziwym specjalistą w tym zakresie gdzie nie raz potrafił dać “coś ponad stan” żeby przechylać szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Po fazie play-in przyszedł czas na ćwierćfinał, w którym jesteśmy świadkiem przedwczesnej powtórki zeszłorocznego finału Sparta Praga – Oceláři Trzyniec. Pierwsze dwa mecze w Pradze to odpowiednio 3:2 dla gospodarzy (tym razem to Trzyniec zdołał podnieść się w trzeciej tercji wyciągając wynik z 3:0 na 3:2) oraz arcyważne przełamanie serii w meczu numer dwa, czyli 2:3 po dogrywce.

O ile pierwsze spotkanie było typowym meczem walki i decydowały błędy (szczególnie zdaje się, że lepiej mógł zachować się bramkarza Trzyńca Marek Mazanec przy traconych bramkach), to drugie było prawdziwą reklamą hokeja i zostało okrzyknięte jednym z lepszych (o ile nie najlepszym) meczem bieżącego sezonu. Oba mecze w Pradze zgromadziły średnio 12,5 tysiąca ludzi na trybunach i były prawdziwym świętem hokeja. Trzyniec, który miał być tłem i ustępującym mistrzem po włączeniu „play-off” staje się bardzo poważną drużyną, która znowu może aspirować do celu minimum, czyli półfinału. Pokerowe zagranie Zdenka Motáka przyniosło skutek, bowiem w meczu numer 2 w bramce zobaczyliśmy Ondřeja Kacetla, który chyba rozegrał najlepsze zawody w tym sezonie.

Przed pierwszym meczem serii w Werk Arenie trener będzie miał prawdziwy ból głowy, na kogo postawić w bramce. Gdzie jeszcze tkwi sukces Oceláři? Po powrocie kontuzjowanego przez praktycznie cały sezon kapitana Petra Vrány formacje znowu są zbilansowane i praktycznie wszyscy dostają swoje minuty i nie ma już tak dużych dysproporcji między formacjami. Efekt? Trzyniec nie jest „zajechany” w trzeciej tercji, a ma jeszcze moc, żeby dać coś ekstra (dwie wygrane dogrywki i pogoń w pierwszym ćwierćfinale). Czyli to, czego brakowało przez cały długi sezon.

Czy Trzyniec stać na powtórzenie mistrzowskiego tańca? To póki co bardzo dalekosiężne plany. Szczególnie, że najpierw do pokonania w dalszym ciągu jest stołeczna Praga, która nieco zaczęła chwiać się w posadach. Niemniej, pierwsze dwa mecze serii wlały w serca kibiców dużo nadziei, której tak bardzo brakowało przez cały sezon. Czas oddzielić chłopców od mężczyzn i sprawdzić, czy smok dalej ma apetyt na więcej, czy też jest już najedzony i będziemy mogli mówić tylko o podjęciu rękawicy i chwilowym przebudzeniu.

Odpowiedzi już wkrótce bowiem kolejne mecze serii to czwartek, piątek, i na ten moment niedziela. Jednak chyba nikt nie wierzy, że ta seria zamknie się w pięciu spotkaniach.

Najnowsze artykuły

Mistrzowie Polski wygrali w Cortinie mimo porażki z Herning Blue Fox

Mikołaj Pachniewski

GKS Katowice z pierwszym zwycięstwem. Cztery gole Pasiuta

Mikołaj Pachniewski

MŚ Elity: Kanada triumfuje! Łotysze z historycznym medalem

Mateusz Pawlik

Skomentuj