Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Wypadek piłkarza w Belgii. Samochód wpadł do hali sportowej

Emil Riisberg

31/03/2023, 18:21 GMT+2

Wpadł z ogromną prędkością na rondo, z tak dużym impetem, że nagle wyrzuciło go w powietrze. Wylądował w hali sportowej, robiąc ogromną dziurę w budynku. Sprawcą wypadku okazał się piłkarz. Doznał licznych złamań, ale mogło dojść do znacznie większej tragedii.

Foto: Eurosport

Sofian Kiyine to zawodowy piłkarz. I to całkiem znany. W przeszłości występował w klubach Serie A, teraz broni barw klubu Oud-Heverlee Leuven z belgijskiej ekstraklasy. Do wypadku z jego udziałem doszło w czwartek wieczorem pod Liege.

Jechał ulicy, wylądował na boisku do koszykówki

Marokańczyk ewidentnie przesadził z prędkością. Według świadków, wpadając na rondo mógł mieć na liczniku nawet dwieście kilometrów na godzinę, tymczasem dozwolona w tym miejscu prędkość wynosi dziewięćdziesiąt kilometrów na godzinę.
Nogi z gazu zapewne nawet nie zdążył ściągnąć. Prowadzonego przez niego mercedesa błyskawicznie wyrzuciło w powietrze. Maszyna przeleciała dwadzieścia metrów nad ziemią, po chwili uderzyła w halę sportową, na wysokości piątego metra budynku i go przebiła.
Samochód wylądował na boisku do koszykówki, niszcząc część jego wyposażenia, między innymi jedną z ławek.



O wypadku donosiły media, ale też klub zawodnika. Podano, że Marokańczykowi nic się nie stało. Potem za pośrednictwem gazety "Het Nieuwsblad" głos zabrał prezes OH, przekazując, że piłkarz doznał licznych złamań, ale obrażenia nie zagrażają jego dalszej karierze.

Tragedia była blisko

Okazało się, że Kiyine jest jedynym poszkodowanym w całym zdarzeniu. Wszystko mogło skończyć się jednak znacznie gorzej.
"W momencie wypadku w budynku były dzieci" - podaje gazeta "Het Nieuwsblad". Mowa o drużynie koszykarek. Nastolatki przebywały w szatni, ale jeszcze chwilę wcześniej grały na parkiecie. Zapewniono, że wszystkie zostały one objęte pomocą psychologa.
W momencie zdarzenia na boisku przebywał natomiast jeszcze ich trener. W rozmowie z agencją Reutera nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Musiałem się odwrócić i ponownie spojrzeć, żeby w to uwierzyć. To jakieś szaleństwo - stwierdził.
Dodał, że było bardzo blisko tragedii.
- Zwykle siedzimy na ławce, która została roztrzaskana. Niektóre zawodniczki chwilę wcześniej umieściły swoje piłki na stojaku, dokładnie w miejscu, w którym wylądował samochód. To była kwestia sekund - przyznał.
Autor: TG/twis / Źródło: nieuwsblad.be, reuters, eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama