Pierwszy krok do odbudowy. Manchester United może z optymizmem patrzeć w przyszłość

Na miniony sezon Manchesteru United można spojrzeć dwojako. Z jednej strony 3. miejsce w ligowej tabeli ze średnią blisko 2 pkt/mecz i triumf w Carabao Cup to minimum, jakie powinniśmy oczekiwać od tak historycznie zasłużonego i ambitnego klubu. Z drugiej strony, osiągnięcia te z nowym trenerem, po najgorszym sezonie w nowożytnej historii klubu, sugerują, aby zakwalifikować minione rozgrywki do bardzo udanych. Nam zdecydowanie bliżej do tego, że Manchester United rozegrał dobry sezon.

REKLAMA

Manchester United z nowym otwarciem

Zanim rozpoczniemy podsumowanie minionego sezonu Czerwonych Diabłów warto przypomnieć sobie, co działo się w poprzednim. Manchester United skończył go w fatalny sposób. 6. miejsce i 58 punktów jeszcze nie brzmią aż tak źle, ale jeśli przypomnimy sobie, że w ostatnich 12 meczach zdobyli zaledwie 12 punktów to łatwiej dostrzec skalę wyzwania z jaką musiał zmierzyć się Erik ten Hag.

Holender również szybko przekonał się, że łatwo nie będzie. W pierwszych dwóch meczach jego zespół nie zdobył nawet punktu, a z wyjazdu na Brentford przywiózł 0:4 i został zdeklasowany. Ten Hag błyskawicznie przekonał się, że gra według jego ideałów, czyli rozgrywanie piłki od własnej bramki, wysoki pressing, proaktywna gra i nastawienie na atak pozycyjny może doprowadzić do katastrofy, ponieważ w zespole nie miał piłkarzy, którzy byliby w stanie zrealizować jego pomysły. W następnych meczach widzieliśmy już zespół nastawiony o wiele bardziej pragmatycznie. David de Gea wybijał piłkę z „piątki” na połowę przeciwnika, a cała drużyna nie miała nic przeciwko, aby oddać rywalowi futbolówkę, ustawić się w średnim pressingu i być przygotowanym na szybkie przejście z obrony do ataku po odzyskaniu posiadania piłki, czyli coś w czym Czerwone Diabły najlepiej czuły się w ostatnich latach. Efekt? Seria czterech zwycięstw z rzędu, w tym pokonanie Liverpoolu oraz Arsenalu na Old Trafford.

Zwrot w stronę większego pragmatyzmu (albo bardziej racjonalnego podejścia) zapowiadał choćby transfer Casemiro. Erik ten Hag rozpoczął pracę na Old Trafford od sprowadzenia zawodników, z którymi pracował w Ajaxie (Lisandro Martinez, Antony) lub znał z Eredivisie (Tyrell Malacia), był jeszcze transfer Eriksena, któremu wygasł kontrakt z Brentford, natomiast Brazylijczyk z Realu Madryt najlepiej obrazuje w jakim kierunku miał zmierzać zespół.

Kształtowanie genu zwycięzców

Wyniki Manchesteru United nie były jednak wiarygodne. Po serii czterech zwycięstw przyszła wstydliwa porażka 3:6 z Manchesterem City na Etihad Stadium. Po niej do wyjściowego składu wskoczył Casemiro, który w pierwszych tygodniach po transferze na Old Trafford musiał cierpliwie czekać na swoją szansę. Casemiro swoją charakterystyką pasował do bardziej bezpośredniej gry opartej na wielu starciach fizycznych w środku pola i zbieraniu drugich piłek. Dodatkowo Brazylijczyk uzupełnił wyrwę, jaką zespół miał na pozycji defensywnego pomocnika od dłuższego czasu, dzięki czemu lepiej spisywała się defensywa. Wydaje się jednak, że kluczowym aspektem, przez który Erik ten Hag zdecydował się na sprowadzenie Casemiro była jego mentalność. Do szatni, w której brakowało naturalnych liderów wkroczył seryjny zwycięzca oraz ogromny profesjonalista mający obsesję na punkcie wygrywania i z czasem zarażał tym cały zespół.

Właśnie takie nastawienie ciągle stara się kształtować w swoich podopiecznych Erik ten Hag

W swoich wypowiedziach Holender nieustannie podkreśla, że w Manchesterze United musisz grać o jak najwyższe cele i ciągle podwyższać standardy. W otwartym liście do kibiców po zdobyciu Carabao Cup można było zauważyć, że trener jest daleki od samozadowolenia. Za słowami idą także czyny. Jeszcze przed finałem Pucharu Ligi ten Hag zapowiedział, że przejazd przez miasto otwartym autobusem odbędzie się tylko w przypadku zdobycia dwóch trofeów (co ostatecznie się nie udało).

O wysokich standardach przekonali się także Marcus Rashford, który spóźniając się na zbiórkę przed meczem za karę musiał zacząć na ławce oraz Cristiano Ronaldo. Portugalczyk nie mógł liczyć na grę za zasługi, a po udzieleniu głośnego wywiadu Piersowi Morganowi mógł już pakować walizki. Po wspomnianej porażce z Brentford (0:4) 53-latek był zły na zespół za brak zaangażowania i następnego dnia kazał każdemu pokonać dystans 13,8 km, czyli różnicę jaka w tamtym spotkaniu dzieliła ich od rywali. Ten Hag postanowił biegać razem z zespołem, czym na pewno wypracował autorytet. Wydaje się, że szatnia Czerwonych Diabłów właśnie takiego podejścia potrzebowała – przypomnienia, że reprezentują jeden z największych klubów świata i w nim nie ma miejsca na brak profesjonalizmu.

Na ten aspekt zwraca uwagę również Jakub Krzywoń, współtwórca kanału Piłkarzyki na Youtube, a prywatnie kibic Manchesteru United. – U Erika ten Haga najbardziej zaimponowała mi jego umiejetność zarządzania szatnią. Wprowadzenie ściśle określonych reguł, które obowiązywały wszystkich, uporządkowały drużynę, która w zeszłym sezonie była prawie rozbita. Szczególne wyróżnienie w tej kwestii za rozwiązanie problemu z Cristiano Ronaldo. ETH potwierdził tym samym, że nie ma u niego świętych krów – komentuje specjalnie dla nas.

Mylne postrzeganie trenera

Erik ten Hag w pierwszym sezonie Premier League przedstawił się jako trener z innym podejściem do piłki niż panowało o jego filozofii przekonanie w momencie, gdy podpisywał kontrakt z Manchesterem United. Słowem, które najlepiej opisuje miniony sezon Czerwonych Diabłów jest elastyczność. Holender dał się poznać jako szkoleniowiec, który ma wiele pomysłów i potrafi opracować zaskakujący plan na mecz. Krótko mówiąc – widzi więcej niż inni. Kto przed sezonem pomyślałby, że Luke Shaw w wielu meczach będzie grał jako środkowy obrońca i zachowywał się na tej pozycji niczym doświadczony ligowiec? Kto by pomyślał, że Bruno Fernandes teoretycznie ustawiony na skrzydle w niektórych meczach będzie miał swoje momenty? Albo, że Wout Weghorst, który przyszedł w zimie, aby strzelać bramki, ale jako że tego nie robił to stał się całkiem użyteczną „10-tką”?

Obecna kadra Manchesteru United ma spore ograniczenia. Zakładanie pressingu i wyjście spod niego to dwa czynniki często kluczowe dla losów spotkania, a tak się składa, że zespół, którym dysponuje Erik ten Hag w obu tych fazach gry ma kłopoty. Bramkarz, linia obrony i środek pomocy w większości nie mają takich umiejętności technicznych, aby bezproblemowo rozgrywać piłkę, wciągać rywala na swoją połowę i wykorzystać przestrzeń za ich linią obrony. Po drugiej stronie boiska również nie wygląda to kolorowo, ponieważ United nie ma zawodników stworzonych do pressingu, przez co często ustawiali się w średnim bloku czekając na odpowiedni moment do doskoku, a po przejęciu piłki wyprowadzali błyskawiczne ataki. Erik ten Hag musiał więc tak poukładać klocki, aby przykryć te niedostatki.

REKLAMA

Manchester United jest zabójczy w kontratakach

Swoją firmową akcją Manchester United uczynił więc błyskawiczne przejścia z ataku do obrony po odbiorze piłki. Casemiro, Chrisitan Eriksen czy szczególnie Bruno Fernandes, który niemal z każdego miejsca potrafi zagrać dokładne dalekie podanie na wolne pole błyskawicznie transportowali piłkę do linii ataku, a Czerwone Diabły stały się mistrzem kontrataków. Zespół Erika ten Haga w ten sposób zdobył 10 goli – o 3 więcej od drugich w tej klasyfikacji Tottenhamu i Manchesteru City. Łącznie United wykonali 143 takie ataki w ciągu sezonu, co też jest najlepszym wynikiem. Nastawienie zespołu na wykorzystywanie przestrzeni za linią obrony rywala bardzo dobrze ilustruje także procent odbiorów w tercji przeciwnika, które kończyły się strzałem. Odsetek Man United wynosi 18,6% i lepsze pod tym względem jest tylko Brighton i Wolves.

Patrząc na liczbę goli śmiało można powiedzieć, że Manchester United ma jeszcze nad czym pracować. 58 bramek to dopiero siódmy wynik w lidze. Tottenham, który zdobył 15 punktów mniej miał 12 trafień więcej. O wiele lepiej kształtuje się także dorobek Brighton (14 goli więcej) oraz Liverpoolu (17), którzy również uplasowali się w tabeli za zespołem Erika ten Haga. Problemem Manchesteru United jest jednak skuteczność. Współczynnik goli oczekiwanych (xG) jest zdecydowanie bardziej łaskawy. Według modelu matematycznego United powinno strzelić 14 bramek więcej. I to najlepszy dowód, że na Old Trafford potrzebny jest nowy napastnik.

Kruchość konstrukcji

Choć całościowo sezon Manchesteru United trzeba oceniać pozytywnie, tak w wielu spotkaniach zespół Erika ten Haga wyglądał na kolosa na glinianych nogach. Zespół, z którego wystarczy wyjąć jeden element i konstrukcja może się posypać. Gdy brakowało Casmiro, który aż dwukrotnie odbywał pauzę za czerwoną kartkę Czerwone Diabły miały problemy przeciwko fizycznym zespołom, które stawiały na wysoki pressing przegrywając z nimi walkę o środek pola (porażka 0:2 z Newcastle, remis 2:2 z Leeds). Spore problemy Manchester United miał także na przełomie kwietnia i maja, po kontuzji Lisandro Martineza i Raphaela Varane’a oraz spadku formy Marcusa Rashforda, kiedy w fatalnym stylu odpadł z Sevillą w ćwierćfinale Ligi Europy oraz nałożył na siebie presję w wyścigu o TOP 4 przegrywając z Brighton i West Hamem (już nie wspominamy o 0:7 z Liverpoolem, przyjmijmy że był to wypadek przy pracy).

Jakub Krzywoń zwraca uwagę natomiast na kwestię zarządzania minutami poszczególnych piłkarzy. – Według mnie ten Hag w przyszłym sezonie powinien usprawnić kwestię rotacji składem. W minionym sezonie wąska kadra nie mogła być uzasadnieniem dla Holendra, który w pucharowych starciach ze słabszymi rywalami niepotrzebnie żyłował zawodników pierwszego składu. Spokojnie można było dać pograć 2-3 zawodnikom wchodzącym z akademii albo tym z głębszej rezerwy. Tego w zeszłym sezonie nie było i jeśli ETH w nadchodzących rozgrywkach chce usprawnić grę, a także nadal odnosić sukcesy, to grając na 4 frontach, nie może sobie pozwolić na ciągle trzymanie się 12/13 zawodników – zaznacza współtwórca kanału Piłkarzyki. Brak odpowiedniej rotacji jest też uważany za jedną z przyczyn wielu kontuzji w końcówce sezonu.

Jak ocenić więc Manchester United w tym sezonie?

Tutaj zwracamy się ponownie do naszego eksperta, popularnego „Krzywego”. – Uważam, że ten sezon był dobry, dlatego moja ocena to 7/10. Na plus awans do LM (który wg niektórych był prawie niemożliwy) poprzez zajęcie 3. miejsca, a także wygrana w Carabao Cup. Nie można zapomnieć o odpowiednim zarządzaniu szatnią, stworzeniu paru zawodników, a także o nakreśleniu drużynie ram taktycznych. Na minus: nerwowa końcówka sezonu, forma wyjazdowa z drużynami z topu. Na jej potwierdzenie kilka wyników, które przejdą do historii. Do tego bardzo słaby styl odpadnięcia z LE.

Manchester United ciągle jest więc w trybie budowy, a do jej zakończenia brakuje jeszcze sporo. Kibice mogą być jednak spokojni o przyszłość, ponieważ miniony sezon pokazał, że ich drużyna jest w dobrych rękach.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,599FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ