Sezon Premier League dobiegł końca, znamy już wszystkie rozstrzygnięcie drużynowe, znamy część nagród indywidualnych. Przyszedł czas, żeby poznać najlepszych jedenastu zawodników tej kampanii według portalu Angielskie Espresso. Wybór nie był łatwy, a każdą pozycję można było obsadzić w zasadzie kilkoma nazwiskami. Ostatecznie dokonaliśmy jednak selekcji, a przed Wami jedenastu wspaniałych, którzy najlepiej zapamiętają rozgrywki 2022/23.

BRAMKARZ

ALISSON

Oczywiście, Nick Pope jawi się jako oczywisty kandydat do tej nagrody jako przedstawiciel najlepszej defensywy w lidze. Pewnie nikt nie oburzyłby się nawet, gdyby między słupkami naszej jedenastki znalazł się golkiper Brentford, David Raya. To jednak Alisson miał prawdopodobnie największy wpływ na wyniki swojej drużyny. Brazylijczyk w pewnym momencie niemal samodzielnie utrzymywał Liverpool w grze o Ligę Mistrzów, dając nam tym samym obraz tego, jak ważnym jest zawodnikiem dla swojej drużyny.

Statycznie uchronił też swój zespół przed stratą największej liczby bramek. Współczynnik Post-Shot Expected Goals szacuje, że Liverpool powinien stracić w tym sezonie 10 bramek więcej, a nie stało się tak tylko dzięki Alissonowi. To najwyższy tego typu wynik w lidze. Można się tylko zastanawiać, bo by było gdyby koledzy z drużyny stanęli w tegorocznych rozgrywkach na wysokości zadania.

OBROŃCY

KIERAN TRIPPIER

Newcastle United zakwalifikowało się do Ligi Mistrzów poraz pierwszy od sezonu 2002/03, a Kieran Trippier był jedynym piłkarzem, który w pierwszym składzie zaczynał wszystkie ligowe mecze w minionej kampanii. Król stałych fragmentów gry wykreował swoim kolegom aż 76 sytuacji bramkowych właśnie ze stojącej piłki. To najwyższy wynik w sezonie Premier League odkąd Opta zbiera statystyki. Podobnie w przypadku największej liczby podań w pole karne przeciwnika. Tych Anglik zgromadził aż 551. Zaliczył w tym sezonie 110 kluczowych podań. Więcej od niego tylko Bruno Fernandes. A na dodatek wszystkich walorów ofensywnych jest też przecież reprezentantem najlepszej defensywy w lidze, w co miał niemały swój wkład.

WILLIAM SALIBA

O wartości Williama Saliby niech świadczy fakt, jak wiele stracił Arsenal, kiedy Francuza zabrakło na boisku. Pomimo tego, że to jego pierwszy sezon w Premier League, z miejsca zrobił kolosalną różnicę. Wpływ na grę Kanonierów był bardzo często porównywany do tego, co zrobił Virgil Van Dijk po transferze do Liverpoolu. Zespół Mikela Artety z Salibą na boisku wyglądał pewnie i wydawało się, że z tyłu nic złego nie może im się stać. Niestety kontuzja nie pozwoliła mu rozegrać pełnego sezonu, co miało realny wpływ na końcowy rezultat walki o mistrzostwo. Miejmy nadzieję, że Saliba pozostanie na Emirates, bowiem rozmowy kontraktowe nie przyniosły jeszcze porozumienia między stronami.

JOHN STONES

W tym miejscu moglibyśmy umieścić w zasadzie każdego zes stoperów Manchesteru City. To jednak John Stones zaimponował nam w tegorocznych rozgrywkach najbardziej. W tym sezonie obejrzyliśmy całkiem nowego Anglika. Opróćz standardowych zadań defensywnych, Guardiola powierzył mu też znacznie więcej odpowiedzialności w rozgrywaniu futbolówki. I tak Stones w pewnych momentach spotkań był częściej widywany gdzieś obok Rodriego, niż sztywno towarzyszący swojemu partnerowi z bloku obronnego. Trzeba przyznać, że manerw ten okazał się genialny, bo Stones ze swoim spokojem i wybitną wręcz kontrolą piłki wyglądał jakby grał w środku pomocy przez całą swoją karierę piłkarską.

NATHAN AKE

Gdyby ktoś przed sezonem przewidział Nathana Ake w tym miejscu, to pewnie złapalibyśmy się za głowę. A jednak okazał się ważnym elementem układanki Pepa Guardioli i dostarczał zarówno występując na pozycji środkowego, jak i lewego obrońcy. Hiszpański szkoleniowiec stwierdził w tym sezonie, że aby bronić się przed topowymi skrzydłowymi w lidze, potrzebuje obrońców z prawdziwego zdarzenia na tej pozycji. Nathan Ake doskonale wywiązał się z postawionego zadania, rewelacyjnie zabezpieczając tyły, ale równie komfortowo czując się też w grze ofensywnej.

POMOCNICY

BUKAYO SAKA

Jeżeli Bukayo Saka potrzebował sezonu, w którym przestanie być już tylko obiecującym młodym graczem, a zostanie prawdziwą gwiazdą, to właśnie tego byliśmy świadkami. 14 goli i 11 asyst to najlepszy wynik Anglika w karierze i czwarty wynik klasyfikacji kanadyjskiej w tegorocznych rozgrywkach Premier League. Przez większą część sezonu prezentował równy, wysoki poziom i to w dużej mierze dzięki jego grze Arsenal do samego końca liczył się w walce o mistrzowski tytuł. Pozostaje się jedynie zastanowić, gdzie jest sufit tego zawodnika, bo jesteśmy przekonani, że pokaże nam jeszcze zdecydowanie więcej.

KEVIN DE BRUYNE

To czwarty sezon Kevina De Bruyne, w którym dobija do liczby 16 asyst w Premier League. Cesc Fabregas dokonał tego dwukrotnie, a żaden inny zawodnik nie zrobił tego więcej niż raz. Za Belgiem kolejny znakomity sezon, w którym wskoczył też na czwarte miejsce w klasyfikacji najlepszych asystentów w historii ligi. Zajmuje czwartą pozycję wspólnie z Frankiem Lampardem, a obaj mają na swoim koncie po 102 ostatnie podania. Zastanawialiśmy się jak De Bruyne będzie współpracował z Erlingiem Haalandem, a tymczasem połowa jego asyst to właśnie podania do Norwega. Kevin stworzył swojemu koledze 26 sytuacji bramkowych. Więcej w historii Manchesteru City miał tylko David Silva, który w sezonie 10/11 28 razy umożliwiał zdobycie bramki Sergio Aguero.

MARTIN ODEGAARD

Chyba tylko Mikel Arteta mógł przewidzieć, że Martin Odegaard wskoczy na tak wysoki poziom, ale przede wszystkim, że stanie się liderem ekipy Kanonierów. Norweg był kluczem do kreowania akcji ofensywnych Arsenalu, a w statystykach stworzonych okazji ustępował w tym sezonie w zasadzie tylko Kevinovi De Bruyne i Bruno Fernandesowi. W najważniejszych liczbach przebijał jednak Portugalczyka, bo aż 15 razy trafiał do siatki przeciwników, dokładając też do tego 7 asyst. Podwoił tym samym swój dorobek bramkowy z poprzedniego sezonu Premier League. Być może sezon nie zakończył się po myśli Odegaarda, ale on i tak może zaliczyć go do bardzo udanych.

JACK GREALISH

Bramki i asysty to nie wszystko? Jack Grealish jest w tym sezonie żywym przykładem tej teorii. 5 bramek i 7 asyst to być może niewielki dorobek jak na najlepszego lewego pomocnika ligi, ale nie to jest najważniejszym zadaniem Anglika. Grealish znajduje się jednak w absolutnej czołówce, jeżeli spojrzymy na akcje prowadzące do bramki. W przeliczeniu na 90 minut wykręcił trzeci wynik w lidze. Jest też wiceliderem klasyfikacji „progressive carry”, która pokazuja nam ile razy zawodnik prowadził piłkę w kierunku bramki rywala przez co najmniej 9 metrów. Wkład Anglika w grę Manchesteru City był w tym sezonie wręcz nieoceniony, a kiedy już otrzymał futbolówkę, to praktycznie jej nie tracił.

NAPASTNICY

HARRY KANE

36 bramek Erlinga Haalanda robi kolosalne wrażenie, ale gdzieś w cieniu Norwega swoje trafienia dokładał też Harry Kane, który ostatecznie skończył sezon z 30 trafieniami. Anglik osiągnął barierę trzydziestu goli drugi raz w swojej karierze. Nie będzie nadużyciem, jeżeli powiemy, że bramki Kane’a utrzymywały Tottenham w grze w tym sezonie. Możemy zastanawiać się, gdzie byliby Spurs bez swojej gwiazdy. Poza strzelaniem goli Kane był też ósmym najlepszym kreatorem sytuacji z gry, a Opta wyliczyła, że przebiegł łącznie 395 kilometrów, najwięcej spośród wszystkich napastników. Ponadto wyprzedził Wayne’a Rooneya w klasyfikacji najlepszyh strzelców w historii, a na jego radarze pozostało już tylko jedno nazwisko.

ERLING HAALAND

Kosmita. 36 bramek, 8 asyst, pobity rekord bramek w pojedynczym sezonie Premier League już przy pierwszej próbie. To był najłatwiejszy punkt naszej jedenastki i obecność Norwega nie powinna nikogo dziwić. Erling Haaland przekroczył oczekiwania i z miejsca stał się najlepszym napastnikiem świata. Jeżeli tylko zostanie w Premier League na dłużej, to być może za dziesięć lat będziemy się ekscytować walką o rekord bramkowy całej PL.