Zdobyła medal i zabrała głos. "Wymiotowałam z wysiłku"
— Nareszcie. To pierwsza moja myśl po wywalczeniu brązowego medalu — powiedziała Angelika Szymańska, która w mistrzostwach Europy w judo w Montpellier stanęła na trzecim stopniu podium w kat. 63 kg.
To pierwszy seniorski medal włocławianki wywalczony w międzynarodowych turniejach rangi mistrzostw Europy lub mistrzostw świata. 24-letnia Szymańska w dorobku ma złoty i srebrny medal młodzieżowych oraz srebrny krążek juniorskich mistrzostw Starego Kontynentu.
— Łatwo nie było — przyznała Szymańska. Oceniła, że pierwsze dwie walki w turnieju z Rumunką Florentiną Ivanescu i Portugalką Barbarą Timo poszły zgodnie z planem, czyli zakończyły się szybkimi zwycięstwami.
— Półfinał z Izraelką Gili Sharir przeciągnął się aż do dogrywki, w której miałam możliwość skończenia walki w parterze, zarówno na duszenie jak i na dźwignię. Niestety przeciwniczka nie odklepała, a mój poziom zmęczenia był tak duży, że już nie dałam rady rozstrzygnąć walki na swoją korzyść. Wtedy zaczęła się najtrudniejsza część dnia — dodała.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Rzeczywiście między półfinałem a finałem było bardzo mało czasu na regenerację sił, ok. 40 minut. — Naprawdę potrzebowałam czasu, aby dojść do siebie. Byłam półświadoma, co dookoła mnie się dzieje. Wymiotowałam z wysiłku. Zanim fizjoterapeutka Kasia Wiśniewska doprowadziła mnie do względnego stanu używalności, to już musiałam wychodzić do pojedynku o brąz — stwierdziła.
Włocławianka przed swoją ostatnią walką w turnieju nawet nie miała czasu porozmawiać z trenerką Anetą Szczepańska. — Ona przed finałem musiała przebrać się w garnitur. Nie było nawet chwili, aby wymienić się uwagami przed walką z Węgierką Szofi Ozbas. Do pojedynku przystąpiłam na "spontanie" — uzupełniła. Szymańska była podbudowana finałowym zwycięstwem nad Ozbas w niedawnym Grand Slam w Baku.
Przed ceremonią dekoracji na podium Sharir przyznała Polce, że w przegranej walce o mistrzowski tytuł ze Słowenką Andreą Leski bardzo bolała ją ręka. To właśnie efekt walki z Szymańską.
Liczyła na inny medal. "Biorę, co jest"
— Nareszcie. To pierwsza moja myśl po wywalczeniu brązowego medalu. To moja szósta bądź siódma seniorska impreza, licząc mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata. Dość długo musiałam na niego czekać. Liczyłam, że będzie innego koloru, ale biorę co jest. Za rok w Paryżu na igrzyskach będzie lepiej — odważnie zapowiedziała.
Szymańska w ostatnich trzech latach z rzędu w Grand Slam w Paryżu była trzecia. Teraz dodała brązowy medal w ME w Montpellier. Francja zdecydowanie kojarzy się jej z tym kolorem.
Włocławianka nie miała specjalnie czasu na świętowanie sukcesu. Na godz. 3.30 w nocy był zaplanowany jej transfer na lotnisko. Na szczęście jeden z trenerów przygotowania motorycznego polskiej kadry zawczasu schłodził szampana.