Jan Błachowicz
Mateusz Gamrot
Joanna Jędrzejczyk
Karolina Kowalkiewicz
Mariusz Pudzianowski
Mamed Chalidow
Artur Szpilka
Conor McGregor

Polak zapowiada walkę roku w UFC! "Nie ma mowy o zamule"

Mateusz Gamrot nie ukrywa, że jego sobotnia walka na gali UFC 299 może pretendować do najlepszej w całym roku. W końcu były mistrz federacji, Rafael dos Anjos, zawalczy z przyszłym czempionem. — To są trzy rundy, więc nie dbam kompletnie o kondycję, chcę narzucić bardzo wysokie tempo walki — zapowiada Polak, z którym porozmawialiśmy trzy dni przed jego walką.

8 marca 2024, 12:00
Mateusz Gamrot
Mateusz Gamrot (Foto: Chris Unger / Contributor / Getty Images)
  • Mateusz Gamrot do walki z Rafaelem dos Anjosem przygotowywał się razem z Dustinem Poirierem. — Chcieliśmy zrobić sobie krzywdę. Dzięki temu jesteśmy świetnie przygotowani — zapowiada
  • Jeśli Polak pokona byłego mistrza na UFC 299, znów będzie głośno o jego potencjalnej walce o pas. — Jeśli wygram, bo to główny czynnik, to jedna, może dwie duże walki i jestem kolejny w kolejce. Naprawdę jestem cały czas blisko — przyznaje
  • — Pozdrawiam wszystkich moich fanów. Czuć tę energię i wsparcie, także wstańcie w nocy, oglądajcie mnie i Michała Oleksiejczuka, wysyłajcie dobrą energię, a my zrobimy wszystko, co trzeba w tym oktagonie, żeby zapewnić Wam dobrą rozrywkę — zaapelował na koniec rozmowy 33-latek
  • Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet

Już w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu w Miami odbędzie się gala UFC 299, na której zawalczą dwaj Polacy. Jako pierwszy (około godz. 1.00) do oktagonu wejdzie Michał Oleksiejczuk, który spróbuje sprawić niespodziankę w starciu z widowiskowo walczącym Michelem Pereirą. Mniej więcej półtorej godziny później do klatki wejdzie Mateusz Gamrot, który zmierzy się z byłym mistrzem federacji, Rafaelem dos Anjosem. 33-latek nie ukrywa, że to będzie pojedynek byłego i przyszłego czempiona. A kibice nie powinni mrugać, bo mogą przegapić widowiskową akcję, która może zostać wybrana najlepszą w całym roku.

Trzy dni przed walką mieliśmy okazję porozmawiać z Mateuszem Gamrotem. Od razu było widać, że jest już niezwykle skupiony na nadchodzącym wyzwaniu. Poza skupieniem czuć było także olbrzymią ekscytację. Podobnie muszą czuć się kibice, dla których Polak przygotował fajerwerki.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Dariusz Kosiński: Twoje przygotowania nigdy nie są lekkie, ale teraz mówisz wprost o jednych z najcięższych przygotowań. Sparingi z Dustinem Poirierem musiały być bardzo mocne, skoro nawet Twój trener w rozmowie z TVP Sport mówił, że obgryzał paznokcie, patrząc na to, co robicie?

Mateusz Gamrot: Zawsze daję z siebie wszystko w przygotowaniach. Tak było też tutaj. Po prostu przysłowiowo Dustin chciał mi zrobić krzywdę i ja jemu też chciałem zrobić krzywdę tak, żebyśmy jak najwięcej wynieśli z tych sparingów. Więc były to bardzo owocne sparingi. No i dzięki temu obaj jesteśmy dobrze przygotowani do swoich walk.

Mike Brown powiedział także takie fajne zdanie, że tym razem nie musieliście imitować żadnego zawodnika, tylko po prostu byliście sobą. To dużo zmienia w takich przygotowaniach?

Generalnie tak, bo jak jesteś sobą, to działasz na sto procent i używasz swoich najlepszych numerów. I tak było w tym przypadku. On bije się z rywalem, który będzie dążył do parteru, a ja biję się z mańkutem, z gościem, co stoi prawą nogą z przodu, kopie i uderza bardzo mocno. To były bardzo owocne przygotowania i bardzo dużo wynosiłem z każdego treningu. To była ogromna lekcja i z tego wychodzi ogromna pewność siebie. Tak jakby wartości dodatnie. Tak jak mówiłem, moje przygotowania zawsze są ciężkie i zawsze daję z siebie 100 proc., ale te były naprawdę wyjątkowe. Chociażby moja twarz po każdym sparingu była mocno pokiereszowana, więc to pokazywało, że szliśmy mocno.

Po takich sparingach ta walka to już chyba tylko deser i przyjemność.

Takie jest założenie. Po to żeśmy to robili w tym okresie przygotowawczym, aczkolwiek nigdy nie jesteś w stanie się przygotować idealnie do swojej walki. Zawsze przeciwnik Cię czymś zaskoczy i zawsze musisz reagować na bieżąco. Więc to jest moja domena w tej walce, żeby reagować na bieżąco i zachować spokój nawet w tych najbardziej niebezpiecznych sytuacjach.

Masz świetne relacje z Dustinem. Czy jakkolwiek na zawodników wpływa to, że walczycie na tej samej gali? Czy w takim wypadku lepiej jest wejść pierwszemu do klatki i potem mieć tę świadomość, że na spokojnie będziesz mógł obejrzeć walkę kolegi?

Na pewno lepiej jest wejść pierwszemu do klatki, bo okres oczekiwania jest mniejszy i ten stres związany z tym jest krótszy. Więc tak, ale jest to bez wątpienia dodatkowy zastrzyk motywacji, że ja i on przygotowujemy się do jednego show. Ja skończę swoją walkę, idę do niego do szatni i będę chciał go wspierać całym sobą. Będę z nim w szatni, będę go wspierał i przy jego walce będę starał się być możliwe jak najbliżej klatki, żeby jeszcze dołożyć mu swojej energii.

To jest tak, że po walce Ty możesz wejść na trybuny albo pod klatkę, czy UFC zabrania czegoś takiego i będziesz musiał oglądać to gdzieś na telewizorze w szatni?

Cała hala jest wyprzedana, więc miejsca na trybunach tam nie będzie. UFC ma osobną strefę dla zawodników albo wejdę na miejsca dla dziennikarzy. Na pewno gdzieś się zakręcę, żeby być blisko klatki.

Będzie Cię słychać na pewno. A przecież była też szansa, że mógłbyś go nawet zastąpić w tej walce. Ale to były tylko negocjacje?

Tak, to były negocjacje. Po prostu w momencie, kiedy była informacja, że Dustin może nie zawalczyć, no to UFC szukało opcji zastępczej. Ja byłem numerem jeden na tej liście, no i jako numer jeden wyraziłem gotowość do tego pojedynku, Jestem takim zawodnikiem, że nikomu nie odmawiam walk. No ale na szczęście obie strony się dogadały. Wszystko poszło super, więc nie ma takiej konieczności.

Ja bardzo się cieszę ze swojego zestawienia. Walczę z byłym mistrzem, z byłym pretendentem do kategorii wyższej, bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem, dobrym wszędzie. Na taką walkę się nastawiam i jestem podekscytowany. Jak mam być numerem jeden w kategorii lekkiej, to muszę wygrywać z byłymi mistrzami.

Mateusz Gamrot zawalczy z byłym mistrzem UFC. "Wszędzie jest niebezpieczny"

No właśnie, mówiłeś, że przed tym jeszcze jak dołączyłeś do UFC, to śledziłeś walki swojego następnego przeciwnika, że znasz go doskonale i wiemy też, że lubisz analizować walki. Ja przyznam, że lubię słuchać, jak opowiadasz o kolejnych rywalach, bo widać, że zawsze masz w głowie plan. Czyli rozumiem, że tutaj też tak to wygląda. A w skrócie, to po prostu będzie ogień.

To są trzy rundy, więc nie dbam kompletnie o kondycję, chcę narzucić bardzo wysokie tempo walki. Muszę uważać na jego lewą nogę oczywiście, bo bardzo mocno kopie. Muszę uważać na jego gilotyny w momencie moich zejść. Ma bardzo dobre wpięcie za plecy, kontrolę z góry, więc na pewno nie mogę pozwolić, by być z dołu. Bardzo groźny jest przy siatce, więc praktycznie jak mielibyśmy robić przegląd walki, to wszędzie jest niebezpieczny. Ale takie walki właśnie elektryzują, dodają motywacji, więc wychodzę tam dobrze przygotowany i zmotywowany przede wszystkim. Ten stres uruchamia dodatkowe zmysły, żeby zachować ten swój instynkt zachowawczy. Tutaj idealnie się wszystko składa.

Mateusz Gamrot w walce z Armanem Carukjanem
Mateusz Gamrot w walce z Armanem Carukjanem (Foto: Jeff Bottari / Contributor / Getty Images)

Kibice mogą się spodziewać czegoś takiego jak w walce z Armanem Carukjanem? I Ty i Twój przeciwnik świetnie wyglądacie w parterze, on nawet mówi, że będzie próbował cię skończyć. Wszystko wskazuje więc, że możemy spodziewać się kapitalnej walki?

Możemy się spodziewać "fight of the night" albo i "fight of the year".

Najważniejsze, żeby była do przodu.

Oczywiście, ale jest kolejna rzecz, z której jestem zadowolony, bo on będzie chciał mnie atakować. On będzie chciał mnie sprowadzić, więc ja będę musiał kontratakować. Będzie dużo akcji. Moi wszyscy poprzedni przeciwnicy, praktycznie wszyscy z UFC, chcieli bić się w stójce. Parter dla nich był jak pożar, więc to wyglądało tak, że ja ich starałem się sprowadzić, a oni starali się wstać i nic z tego nie wynikało. Tutaj możemy spodziewać się dużej widowiskowości w parterze i nie ma mowy o jakiejkolwiek "zamule". To mnie właśnie jara w tej walce, bo będzie się dużo działo, będzie przekrojowo i tak jak powiedziałeś, to może być mocno podobna walka do tej z Carukjanem.

Na pewno nie zabraknie Ci kondycji. Mike Brown mówił, że to chyba jest dar od Boga, że Ty jesteś aż tak mocny w tym aspekcie. A na przestrzeni trzech rund to tak naprawdę nic Cię nie ogranicza. Możesz "jechać na maksa", a kibice będą zachwyceni, bo na nudę nie ma szans.

Wszystko tak wygląda na papierze. Jak będzie w oktagonie, to się przekonamy. Ja o kondycję nie będę dbał w tej walce, od samego początku chcę narzucić tempo. Wiadomo, że się zmęczę, bo jakiej byś nie miał kondycji, to i tak wszystko zależy od intensywności, która zostanie narzucona. Ja chciałbym, żeby ona była jak najwyższa i nie chciałbym się zastanawiać w tej walce co zrobić, czy nie zrobić. Tylko chciałbym, żeby mój organizm był szybszy od mojej głowy i szybciej reagował, niż ja zdążę pomyśleć, A to zwiastuje naprawdę bardzo dużą akcję.

Nie brakuje głosów, że Twoja ostatnia walka, pomimo wygranej, trochę Cię zastopowała. Czy kontuzja Rafaela Fizieva sprawiła, że jakby trochę ten bum na Mateusza Grota spadł? Czy to jednak krzywdzące słowa, skoro byłeś rezerwowym w walce o pas? To przecież nie Twoja wina, że rywal doznał kontuzji. Jak to mówił Jan Błachowicz, "słabsza noga pękła".

Fiziev później gdzieś opowiadał w wywiadach, że to wynikało z tych kotłów parterowych, a nie z tego kopnięcia, więc tak jakby moje zapasy się przyczyniły do tego. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia, bo żadna kontuzja nie jest przyjemna w sporcie i nikt nie chce, żeby tak się zdarzało. Ale myślę, że mogło mieć to wpływ.

Na pewno inaczej by to wyglądało, jakby ta walka skończyła się w innych okolicznościach. Przez moje poddanie albo przed czasem czy po prostu po fantastycznej walce. Wtedy na pewno by było inaczej. Przez kontuzję nie można tego rozstrzygać jako kolejny krok do przodu. To jednak było już dość dawno. Mam teraz kolejną szansę przed sobą, którą chcę wykorzystać. I to będzie ta walka, w której zrobię kolejny mocny krok do przodu.

Mateusz Gamrot na karcie wstępnej UFC 299. Oburzenie rozpiską gali

Gdy zobaczyliśmy rozpiskę gali UFC 299, to wszyscy oburzali się, że Twoja walka jest za nisko na karcie. Niemal wszyscy, bowiem Tobie to chyba nie robi różnicy. Tym bardziej że przecież ta gala jest niesamowicie napakowana, jest tam kilka kapitalnych pojedynków i tym bardziej warto na niej zawalczyć. Nieważne czy na karcie głównej, czy wstępnej.

Oczywiście, tym bardziej że będzie mniejszy czas oczekiwania na walkę, co się wiąże z mniejszym stresem. Dla mnie nie ma to kompletnie znaczenia. Moja ostatnia walka była walką wieczoru w UFC, teraz jestem w karcie wstępnej, a w kolejnej walce kto wie, czy nie będę na dużej numerowanej gali w walce wieczoru. Wszystko zależy od show w klatce. Tak jak powiedziałeś, karta walk jest nafaszerowana grubo i myślę, że przy tak dużej gali nie ma kompletnie znaczenia, gdzie walczysz. Liczy się tylko przedstawienie w klatce, dyspozycja dnia i wygrana.

A ta wygrana niemal na pewno zapewni Ci awans do najlepszej piątki rankingu wagi lekkiej i o pasie mistrzowskim znów będzie głośno? Twój rywal mówił, że jeżeli by wygrał z byłym rezerwowym do walki mistrzowskiej, to automatycznie wchodzi do gry. W drugą stronę działa to podobnie.

Dokładnie. Myślę, że po tej walce, jeśli wygram, bo to główny czynnik, to jedna, może dwie duże walki i jestem kolejny w kolejce. Naprawdę jestem cały czas blisko.

Czyli podsumowując, w sobotę polscy kibice mogą czekać na walkę byłego mistrza z przyszłym mistrzem UFC, w której będą fajerwerki. Lepiej nie mrugać, zrobić sobie dobrą kawę, mimo że to będzie gdzieś godz. 2.30 w nocy i czekamy. Dziękuję za poświęcony Ci czas. Tym bardziej że wiem, że ostatnie dni przed walką to najtrudniejszy czas dla zawodnika.

Bardzo dziękuję. Również pozdrawiam wszystkich moich fanów. Czuć tę energię i wsparcie, także wstańcie w nocy, oglądajcie mnie i Michała Oleksiejczuka, wysyłajcie dobrą energię, a my zrobimy wszystko, co trzeba w tym oktagonie, żeby zapewnić Wam dobrą rozrywkę.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło:Przegląd Sportowy Onet
Data utworzenia: 8 marca 2024 12:00
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet