Był wielkim rywalem Mariusza Pudzianowskiego. Opowiedział o ich konflikcie
Jarosław Dymek, który przez lata był wielkim rywalem Mariusza Pudzianowskiego, na zawodach strongmanów w rozmowie z portalem WP SportoweFakty opowiedział o ich konflikcie. Jak zdradził, zawodnik KSW "wyrządził ogromną przykrość" ich wspólnemu przyjacielowi, dlatego też Dymek nie chciał mu podawać ręki. "Przez lata zapierałem się, że nie będę tego robił" — mówił.
W latach swojej świetności Jarosław Dymek był jednym z największych rywali Mariusza Pudzianowskiego podczas zawodów strongmanów. 53-latek ma na koncie m.in. dwa tytuły mistrza Polski oraz jeden mistrza Europy. Ich rywalizację z wypiekami na twarzy oglądały tysiące kibiców w naszym kraju.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Dymek nabawił się jednak poważnej kontuzji. Ma problemy z barkami, przez co praktycznie nie może podnosić rąk do góry. Wycofał się z zawodowego sportu na rzecz polityki i po raz kolejny już startuje w wyborach do Rady Miasta Malborka. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty opowiedział o swoim konflikcie z Mariuszem Pudzianowskim, o którym było bardzo głośno.
"Nasze relacje już na zawsze uległy pogorszeniu"
Dymek przyznał, że teraz podaje zawodnikowi KSW rękę na przywitanie, "choć przez lata zapierał się, że nie będzie tego robił". "Ostatecznie uznałem, że jeśli ktoś zaprasza nas na jakieś wydarzenie, to byłoby nieelegancko, gdybym zaczął manifestować swoją niechęć do niego. Powiedzmy więc, że witamy się, ale przyjaciółmi nie jesteśmy" — powiedział.
- Przeczytaj: Aryna Sabalenka ma dość i... ucieka się do gróźb
Jak stwierdził, Pudzianowski jest "specyficznym gościem" i nikt ze środowiska nie chce o nim źle mówić. "Mariusz wyrządził jednak ogromną przykrość mojemu przyjacielowi, gdy ten był w szpitalu. Zresztą to był nasz wspólny przyjaciel. Zrobiła się afera, a szczegóły były dużo dramatyczniejsze. Od tego momentu nasze relacje już na zawsze uległy pogorszeniu" — dodał.
Dymek wspomniał także o wyjątkowej oszczędności Pudzianowskiego. Wyjawił, że gdy "reszta chłopaków wykładała pieniądze na imprezy, to Mariusz chował wygrane pieniądze". "Akceptowałem jednak tę cechę i dogadywaliśmy się przez lata bez większych problemów" — stwierdził.