Jan Błachowicz
Mateusz Gamrot
Joanna Jędrzejczyk
Karolina Kowalkiewicz
Mariusz Pudzianowski
Mamed Chalidow
Artur Szpilka
Conor McGregor

Polak w walce wieczoru. Już ma plan na rywala. Zdradza go nam

Marcin Tybura w swojej ostatniej walce chciał zrobić krok w stronę spełnienia marzeń. Wszystko skończyło się jednak błyskawicznie i nie po jego myśli. Teraz, po zderzeniu ze ścianą, wraca do oktagonu UFC. I znów to jego nazwiskiem jest sygnowana gala. — Już tydzień przed zaczyna się zwiększony rytm serca — opowiada nam przed walką.

16 marca 2024, 07:30
Marcin Tybura i Tai Tuivasa
Marcin Tybura i Tai Tuivasa (Foto: Cooper Neill / Contributor, Carmen Mandato / Staff / Getty Images)
  • W nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu Marcin Tybura stoczy trzecią walkę wieczoru w federacji UFC. Jego rywal słynie z tego, że... można się po nim spodziewać wszystkiego
  • — Im później, tym łatwiej będzie mi go więc skończyć przed czasem — mówi nam Polak przed pięciorundowym starciem
  • — Czasami jest tak, że jak ktoś ma jakieś problemy, to się chwyta wszystkiego, co jest możliwe — komentuje jedną z jego słynnych akcji
  • Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet

Po siedmiu zwycięstwach w ośmiu ostatnich walkach Marcin Tybura stanął przed szansą na starcie z wracającym po kontuzji Tomem Aspinallem. Polak chciał sprawić niespodziankę i zbliżyć się do walki o pas mistrzowski wagi ciężkiej, ale przegrał w zaledwie nieco ponad minutę.

Teraz wraca do oktagonu UFC i znów będzie gwiazdą walki wieczoru. I znów jego rywal będzie niezwykle groźny, szczególnie na początku starcia. O tym porozmawialiśmy z przebywającym już w Los Angeles Tyburą zaledwie cztery dni przed walką.

Dariusz Kosiński: Twoja poprzednia walka skończyła się niestety porażką i lekkim urazem. Jak długo ci zajęło to, żeby wrócić do treningów? I czy po tej porażce czułeś, że Tom Aspinall wrócił w takiej formie, że musi być w przyszłości mistrzem wagi ciężkiej?

Marcin Tybura: Urazu na szczęście nie było, skończyło się tylko na naruszonym nosie. Jeżeli chodzi o walkę, to była naprawdę ciężka. Przed walką czułem się dobrze, byłem świetnie przygotowany. A potem było ciężko przyjąć taką porażkę. Przegrałem w taki szybki sposób, niewiele zdążyłem pokazać.

Siłą rzeczy czułem, że to jest taki zawodnik, który w wadze ciężkiej może naprawdę sporo zdziałać. Już jest tymczasowym mistrzem. Wydaje mi się, że będzie też takim prawowitym.

Na powrót Marcina Tybury kibice musieli długo czekać, ostatnią walkę stoczyłeś osiem miesięcy temu. To był ciężki czas, bo chciałeś wrócić, pokazać sporo więcej? Teraz będziesz miał na to okazję, bowiem Tai Tuivasa to niezwykle mocny rywal.

Z doświadczenia wiem, że po takiej porażce to nie jest długie czekanie. Pomimo, że krew jest gorąca i chce się jak najszybciej wrócić i zmyć to złe wrażenie, to już się nauczyłem, że warto będzie poczekać.

Co do przeciwnika, to każdy w czołowej dziesiątce UFC jest niebezpieczny. Tu trzeba uważać do samego końca. Jego ręce dużo ważą, jest w stanie skończyć każdego rywala. Wydaje mi się, że najbardziej niebezpieczny będzie w pierwszych minutach walki.

Rywal słynie z tego, że ma ciężkie ręce, potrafi pójść do przodu, ale też chyba jest nieprzewidywalny? Głośno było o jego akcji w walce z Cirylem Gane, gdy udawał, że jest zamroczony, by spróbować znokautować rywala.

Czasami jest tak, że jak ktoś ma jakieś problemy, to się chwyta wszystkiego, co jest możliwe. Czasami są to faule, czasami są to jakieś zagrywki. Wydaje mi się, że po prostu tutaj zadziałał jego instynkt, że przegrywa walkę i nie wie, jak się dobrać do rywala, który bardzo dobrze pracuje na nogach, więc postanowił trochę podpuścić. To wyszło naturalnie. To nie są akcje, które się planuje.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Znów zawalczysz z takim rywalem, którego nie da się nie lubić. Z Tomem miałeś dobre relacje, a Tai Tuivasa wydaje się być niezwykle sympatyczny. Jak to wygląda w rzeczywistości?

Tai jest bardzo lubianym zawodnikiem. Szczerze mówiąc, osobiście nie miałem spiny z żadnym zawodnikiem, z którym miałem okazję toczyć pojedynek. W wadze ciężkiej jest zwykle mniej tej złej krwi, takie ja mam wrażenie. Co do rywala, to na żywo nie miałem jeszcze okazji go zobaczyć. Obaj jesteśmy już w Las Vegas, rozpoczyna się Fight Week, więc pewnie nie będzie okazji na zbicie "piątki" czy rozmowę. Każdy wie, po co tu przyjechał. A spotkanie obędzie się w sobotę w oktagonie.

19. walka w federacji UFC, trzecia walka wieczoru. Czy to robi jeszcze jakiekolwiek wrażenie, czy nie ma różnicy, w którym miejscu karty walk się znajdziesz?

Może nie aż tak, że bez różnicy mi czy to walka wieczoru, czy karta wstępna. Tak jak powiedziałeś, każda kolejna walka robi na mnie wrażenie, to nie jest tak, że wpadam w jakąś rutynę. Za każdym razem ten tydzień przed walką powoduje u mnie zwiększony rytm serca i takie odczucie organizmu, że przygotowuje się na coś większego.

To wszystko bierze się stąd, że moja motywacja jest dość duża. Podchodzę do pojedynków z nastawieniem na to, że chcę wygrać. I przez to tak intensywnie to odczuwam. To kolejny Fighy Week i trochę się do tego przyzwyczaiłem, ale i tak za każdym razem mam nową drogę do przejścia.

Polscy kibice liczą, że sprawdzi się powiedzenie do trzech razy sztuka. Dwie ostatnie walki wieczoru nie były dla Ciebie udane. A co potem? W końcu walka z Jairzinho Rozenstruikiem, z którym byłeś już zestawiany, ale na przeszkodzie stanęła choroba?

Nie wybiegam w przyszłość z kilku powodów. Nie chcę przede wszystkim się rozpraszać i wolę myśleć o tym, co mam do zrobienia w tym tygodniu, jak przygotować ciało i głowę do tego zadania. A po drugie zwykle tak jest, że przewidywania, kto będzie następnym rywalem, się nie sprawdzają. Nauczyłem się, żeby nie myśleć o tym i poczekać na rozwiązanie pojedynku. Przyszłość sama się wyklaruje.

Patrząc na style walki Marcina Tybury i Taia Tuivasy chyba możemy się spodziewać świetnej walki do oglądania dla kibiców?

Mam taką nadzieję. To będzie pięć rund, więc jest sporo czasu na to, żeby rozstrzygnąć pojedynek. Na pewno większość ludzi będzie obstawiać tak, że Tai będzie miał największe szanse w pierwszych minutach. U mnie cardio stoi na lepszym poziomie. Im później, tym łatwiej będzie mi go więc skończyć przed czasem.

Doszły do ciebie jakieś głosy po ostatniej walce wieczoru UFC w wadze ciężkiej, że ta nie była najlepsza i po prostu kiepsko się to oglądało? Tutaj chyba możemy się spodziewać czegoś dużo lepszego?

Mam nadzieję, że tak. Nie lubię jednak niczego obiecywać. Wolę spełnić to i dopiero potem być ocenianym. Walki Jairzinio z Shamilem Gazievem nie widziałem, ale doszły mnie takie głosy. Liczę, że tu będzie bardziej spektakularnie.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło:Przegląd Sportowy Onet
Data utworzenia: 16 marca 2024 07:30
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet