Wraca problem z juniorami Apatora. Menedżer mówi o jednej kwestii
KS Apator Toruń w bardzo słabym stylu przegrał na inaugurację PGE Ekstraligi w Gorzowie 39:51. Przed sezonem wydawało się, że torunianie bardziej postawią się w Gorzowie, a nawet wygrają. Jednak pierwsza seria startów pokazała niedzielnym gościom, gdzie ich miejsce.
Drużyna Piotra Barona od początku meczu musiała już odrabiać starty. Wspomniana pierwsza seria zakończyła się z dziesięciopunktową stratą do ebut.pl Stali Gorzów. Później wcale nie było lepiej, a finalnie zakończyli z -12 punktami do Gorzowa. Dlaczego ten wynik był tak słaby?
Dalszy ciąg materiału pod wideo
— Wynikało to z tego, że na "dzień dobry" bardzo źle odczytaliśmy pole startowe i z tym mieliśmy największy kłopot. Do siódmego biegu ciężko nam było wygrywać starty i potem były tego konsekwencje. Od połowy zawodów wyglądało to lepiej, próbowaliśmy odrabiać straty, ale niezmiernie trudny przeciwnik był znakomicie spasowany — skomentował występ swojej drużyny menedżer, Piotr Baron, który dość precyzyjnie podkreślił problem, jaki mają z juniorami.
— Jeżeli trzech zawodników robi 36 punktów to świetnie, ale oczywiście brakuje punktów, dorzuconych przez pozostałych. Jeśli chodzi o juniorów, to w temacie techniki jazdy nie ma wielkiej krzywdy, natomiast ciężko wejść chłopakom w głowę, żeby minął strach, który się pojawia. Nad tym musimy pracować — zaznaczył Baron.