jeJuż w kwalifikacjach Grand Prix Chin doszło do sensacji. Fatalnie spisał się bowiem sześciokrotny mistrz świata - Lewis Hamilton, który zakończył swój udział w Q1. Na ostatnim przejeździe popełnił błąd pod sam koniec okrążenia, źle wchodząc w ciasny, wolny prawy zakręt. W efekcie Brytyjczyk do wyścigu ruszył dopiero z 18. pola startowego. W kwalifikacjach po raz piąty w tym sezonie (na pięć wyścigów) zwyciężył wielki faworyt - Holender Max Verstappen (Red Bull).
Kierowcy wrócili na tor w Szanghaju po pięciu latach. Tak długi okres nieobecności w Chinach był spowodowany pandemią koronawirusa. - Kierowcy od początku weekendu mają problemy z przyczepnością, a zachowanie miękkich opon na szybkich okrążeniach było zagadką - pisał Marcin Jaz, dziennikarz Sport.pl.
Na starcie niedzielnego wyniku nie zabrakło wielkich emocji. Świetnie ruszył trzykrotny mistrz świata (w latach 2021-2023) - Max Verstappen, ale za jego plecami wiele się działo na torze. Niespodziewanie bowiem trzeci po kwalifikacjach - dwukrotny mistrz świata F1 - Fernando Alonso (Aston Martin) wyprzedził drugiego kierowcę Red Bulla - Sergio Pereza. Radość Hiszpana z awansu na drugą pozycję nie trwała jednak długo, bo stracił ją (na rzecz Pereza) już na piątym okrążeniu. Mało tego, chwilę później - na siódmym okrążeniu Alonso wyprzedził również Brytyjczyk Lando Norris (McLaren).
Verstappen od początku uciekał rywalom. Po zaledwie sześciu okrążeniach miał już cztery sekundy przewagi. - Holender odjeżdża w siną dal, ściga się w nieco innej lidze - mówili wtedy komentatorzy Viaplay.
Holendrowi nie przeszkodził samochód bezpieczeństwa, który pojawił się na torze na 23. okrążeniu. Podczas neutralizacji mechanicy Red Bulla pobili niesamowity rekord tego sezonu. Zmienili koła Verstappenowi w czasie zaledwie 1,9 sekundy! Holender potem pomknął niezagrożony do mety. Dla Verstappena to już 30 tor w karierze, na którym udało mu się wygrać.
- Przez cały weekend byliśmy bardzo szybcy - na wszystkich mieszankach kół. Życzę sobie i zespołowi jak najwięcej takich weekendów - powiedział na mecie.
Neutralizacja pomogła też Hamiltonowi, który ostatecznie zakończył wyścig na 9. pozycji. Niezadowolony z przerwy był za to Perez, który podobnie jak Verstappen, też zmienił koła. Norris nie zjechał do boksu i wyprzedził Pereza, a potem utrzymał drugie miejsce do końca wyścigu.
Znów rozczarowali kierowcy Ferrari, którzy nie byli szybcy. Charles Leclerc i Carlos Sainz w kwalifikacjach zajęli odpowiednio 6 i 7. pozycję. Już na starcie obaj stracili po jedną pozycję, a potem nie liczyli się w grze o podium.
Podczas wyścigu mocno "oberwało się" Lance Strollowi oraz Kevinowi Magnussenowi. Kanadyjczyk wjechał bowiem w Daniela Ricciardo i ten nie był w stanie już dalej jechać. Duńczyk wykluczył za to z jazdy Japończyka Yuki Tsunodę.
-Lance Stroll ściga się przed restartem, wjeżdża w tył auta przed nim. I nazywa kogoś innego "idiotą". Chyba powinien spojrzeć w lustro. Takich rzeczy trzeba oduczyć się już na początku walki w kartingu, nie w F1... - napisał na Twitterze Karol Górka, dziennikarz Przeglądu Sportowego.
- Rodzi się pytanie - skoro Alonso dostał aż 3 punkty karne za wywiezienie Sainza w sprincie, to jakie kary powinni dostać Stroll za staranowanie Ricciardo za SC i Magnussen za wywalenie Tsunody po restarcie? Dożywocie? - przyznał dziennikarz Cezary Gutowski.
- Lance Stroll mocno pracuje na zaszczytny tytuł dzbana sezonu. Kanadyjczyk kompletnie nic nie wnosi do Formuły, poza dolarami swojego ojca - dodał Maciej Łanczkowski, dziennikarz "Piłki Nożnej".
W klasyfikacji generalnej Verstappen powiększył przewagę i pewnie zmierza po czwarty z rzędu tytuł mistrza świata. Holender ma 110 punktów, 25 więcej od Pereza. Trzeci w klasyfikacji generalnej jest Leclerc (76).
W klasyfikacji konstruktorów prowadzi Red Bull (195 punktów), Drugi jest Ferrari (151), a trzeci McLaren (96).