Industria Kielce w tym sezonie Ligi Mistrzów nie radzi sobie najlepiej. Po 12 kolejkach zajmowała dopiero siódme miejsce w grupie, które nie daje awansu do fazy pucharowej. A ponieważ do końca zmagań grupowych pozostawały dwa spotkania, ewentualna środowa porażka oznaczałaby, że drużyna Tałanta Dujszebajewa przy niekorzystnych wynikach w innych spotkaniach po raz pierwszy od 14 lat odpadłaby z rozgrywek na tak wczesnym etapie. Przeciwko Nantes w Hali Legionów liczyło się zatem tylko zwycięstwo.
Nieco lepiej spotkanie otworzyli goście. Szybko wyszli na prowadzenie i po trzech minutach było 2:1. Później wynik długo się nie zmieniał, również dzięki kieleckiemu bramkarzowi Bekirowi Cordaliji, który obronił rzut karny. Po raz kolejny skapitulował w ósmej minucie po rzucie Odriozoli. Chwilę później znów fenomenalnie interweniował. Zatrzymał kontratak Aymerica Minne. W ataku wicemistrzowie Polski mieli jednak niewiele argumentów i wkrótce przegrywali już 1:4.
Sygnał do odrabiania strat dał Artiom Karaliok. Niestety gra długo toczyła się punkt za punkt, a po nieco ponad kwadransie Francuzi odskoczyli aż na cztery gole różnicy. Po rzucie Rivery było 4:8. Na szczęście w kolejnych minutach to Nantes miało problemy w ofensywie. Podczas gdy ono zdobyło jedną bramkę, gospodarze zrobili to aż pięciokrotnie. Po trafieniu Olejniczaka był remis 9:9. Wtedy to spotkanie się wyrównało, ale końcówka pierwszej połowy należała już do Industrii. W ostatnich dwóch minutach najpierw trafił Nahi, potem Karacić, a na koniec siódemki dla Nantes nie wykorzystał Julien Bos i kielczanie schodzili na przerwę przy prowadzeniu 14:12.
Druga połowa od początku układała się po myśli polskiej ekipy. Już w pierwszej akcji wynik podwyższył Olejniczak. Rywalom udawało się zbliżyć co najwyżej na jedną bramkę różnicy, ale po 10 minutach Industria zaczęła podwyższać prowadzenie. Znakomicie dysponowany był Dylan Nahi, który wykorzystał cztery akcje z rzędu, w tym dwa razy rzutem na pustą bramkę. Wtedy też zrobiło się 21:16. Fatalną serię gości przerwał dopiero celny rzut Juliena Bosa.
Niestety w kolejnych minutach Industria stopniowo trwoniła czterobramkową przewagę. Kilkoma świetnymi interwencjami popisał się bramkarz Nantes Ignacio Biosca. Na niespełna cztery minuty przed końcem Francuzi mieli już tylko do odrobienia jedną bramkę. Wtedy jednak na dwie minuty kary odesłano Milosavljevicia, a kluczowe trafienie ze skrzydła zanotował Banoit Kounkoud. Na minutę przed ostatnią syreną Nantes znów jednak traciło jedną bramkę. Po rzucie Leopolda Noama było 28:27.
Wtedy czas wziął trener Tałant Dujszebajew. Jego zawodnicy wrócili do gry i utrzymywali piłkę niemal do samego końca. Sędzia wskazał jednak grę pasywną, a rzut Olejniczaka na 15 sekund przed końcem zatrzymał bramkarz. Wtedy Nantes wyprowadziło błyskawiczną kontrę i dosłownie na 9 sekund do ostatniej syreny gola rzucił Abdi i mieliliśmy wyrównanie na 28:28. W samej końcówce Industria wywalczyła jeszcze bezpośredni rzut wolny wykonywany już po syrenie. Niestety takie sytuacje rzadko kończą się bramkami. Tak było i tym razem. Nieudany rzut oddał Kaddah i wynik pozostał bez zmian.
Remis oznacza, że Industria podtrzymała szanse na wyjście z grupy B. W tabeli przesunęła się na ostatnie premiowane awansem szóste miejsce. Wyprzedziła norweskie Kolstad, ale ma dokładnie tyle samo punktów. Ekipa ta rozegrała jednak jeden mecz mniej. W czwartek zmierzy się u siebie z piątym Magdeburgiem, a w ostatniej kolejce z liderującą Barceloną. Kielczan w ostatniej kolejce 5 marca czekać będzie jeszcze starcie z RK Zagrzeb. Jeśli na koniec Kolstad będzie miało więcej punktów, Industria odpadnie z Ligi Mistrzów.