Industria Kielce przed ostatnią kolejką fazy grupowej Ligi Mistrzów znalazła się nad przepaścią. Po raz pierwszy od 14 lat mogła odpaść już na tym etapie rozgrywek. W tabeli grupy B zajmowała przedostatnie 7. miejsce, które nie dawało awansu do play-offów. Do szóstego Kolstad traciła jednak tylko dwa punkty, stąd pozostawał jeszcze cień szansy na pozostanie w turnieju. Aby tak się stało, w środę musiała pokonać na wyjeździe chorwackie HC Zagrzeb i liczyć na porażkę Kolstad w starciu z FC Barceloną.
Pierwsza połowa rozpoczęła się dla kielczan fatalnie. Gospodarze z Zagrzebia szybko wyszli na prowadzenie 4:1. Na szczęście wicemistrzowie Polski szybko się pozbierali. Po 12. minutach i efektownej akcji, w której Dylan Nahi przerzucił piłkę z jednego skrzydła na drugie do Benoita Kounkouda, zakończonej przez tego drugiego, mieliśmy już remis 5:5. Wkrótce coraz więcej skutecznych interwencji w bramce zaczął notować Miłosz Wałach i Polacy zaczęli odskakiwać. Po trafieniu Karalioka na osiem minut przed końcem pierwszej części były już cztery bramki różnicy (13:9). Ostatecznie na przerwę zawodnicy Tałanta Dujszebajewa schodzili z trzybramkową przewagą 15:12, bo dosłownie w ostatnich sekundach trafił Adin Faljić.
Niestety początek drugiej połowy znów okazał się dla polskiej ekipy dość wymagający. Świetne wejście w ekipie z Zagrzebia zanotował reprezentant Polski Damian Przytuła. Szybko rzucił dwie bramki, dzięki którym gospodarze wyrównali na 15:15. Chwilę później wyszli na dwie bramki przewagi. Dopiero po ośmiu minutach pierwszej połowy niemoc kielczan przełamał Alex Dujszebajew, rzucając na 16:17.
Wtedy też gra gości zaczęła się układać. Po chwili był już remis, a na kwadrans przed końcem 22:18 dla Industrii. Zagrzeb sukcesywnie odrabiał jednak stratę i doczekaliśmy się bardzo emocjonującej końcówki. Trzy minuty przed końcem przy stanie 26:24 karę dwóch minut otrzymał Daniel Dujszebajew. Przewagę jednego gracza od razu wykorzystali rywale. Najpierw karnego skutecznie wyegzekwował Filip Glavas, a potem na pustą bramkę rzucił Timur Dibirow i zrobiło się 26:26. Wtedy na 27:26 trafił Michał Olejniczak i Industria broniła prowadzenia. Na szczęście w obronie zebrał Maqueda i ostatnią akcję w ataku zespół z Kielc chciał rozegrać bardzo długo. Niestety sędziowie wskazali grę pasywną i rzut musiał oddać Kaddah. Niestety trafił w bramkarza, ale piłkę sprzed linii zgarnął Tomasz Gębala. Dzięki niemu drużna z Polski mogła ponowić atak. Przytrzymała więc piłkę do końcowej syreny i mecz zakończył się jej jednobramkowym zwycięstwem.
Akcja Gębali zadecydowała również o losach awansu. W tym samym czasie Kolstad przegrało z Barceloną 27:36, a co za tym idzie, spadło w tabeli za Industrię. Obie ekipy zdobyły po 11 punktów, ale kielczanie mają lepszy bilans bramkowy. Dzięki temu zajęli szóste miejsce i jako ostatnia ekipa z grupy B zakwalifikowali się do 1/8 finału.
Komentarze (1)
Horror w meczu Industrii o awans w LM. Zadecydowała jedna bramka!