Trzy zwycięstwa i remis. Taka seria meczów bez porażki sprawiła, że Orlen Wisła Płock wyszła jednak z grupy w Lidze Mistrzów, wywalczając awans do 1/8 finału. Z szóstego miejsca, a to oznaczało, że czekało ich starcie z trzecią drużyną grupy B. Zespołem tym okazało się francuskie Nantes. Francuzi nie byli daleko od drugiej lokaty, która katapultowałaby ich prosto do ćwierćfinału.
Ostatecznie o jeden punkt lepszy był duński Aalborg (grupę wygrała Barcelona). Świadczyło to o tym, że faworytem zdecydowanie było Nantes, ale poprzednia rywalizacja płocczan z klubem z Francji, Paris Saint-Germain w grupie, zakończyła się zwycięstwem Wisły 31:28 i to w Paryżu. Także gdyby tak polski klub miał po pierwszym starciu tego dwumeczu bilans 2:0 z Francuzami, nikt by się nie pogniewał.
Kapitalnie zaczęła ten mecz Wisła Płock. Zmuszali rywali do błędów w rozegraniu oraz rzutów z trudnych pozycji. Do tego jak nakręcony grał Węgier Zoltan Szita, który w sześć minut rzucił aż trzy gole. Efektem było prowadzenie 6:3. Gospodarze trzymali Nantes w żelaznym uścisku. Nawet gdy goście rzucili dwa gole z rzędu i zbliżyli się na 8:6, Wisła brutalnie odpowiedziała trzema trafieniami, w tym dwoma rzutami karnymi Przemysława Krajewskiego, zyskując aż pięciobramkowe prowadzenie (11:6).
Popis płocczan w pierwszej połowie trwał. Bramkarz Nantes Ivan Pesić nadal nie miał sposobu na rzuty karne Krajewskiego, a z kolei po stronie Wisły swoje obrony potrafił dodać Viktor Hallgrimsson. W efekcie po naprawdę znakomitej połowie, zwłaszcza pod kątem skuteczności ofensywnej, płocczanie prowadzili go przerwy 17:12.
Po powrocie na boisko Wisła długo skutecznie trzymała rywali na dystans, dobrze funkcjonowały skrzydła gospodarzy. Niestety trafił się też słabszy moment. W przeciągu trzech minut Nantes rzuciło aż cztery gole, z czego dwa po błędach Wisły w rozegraniu. Płocczanie odpowiedzieli tylko jednym trafieniem i przewaga stopniała do zaledwie dwóch goli (24:22).
Końcówka zapowiadała się bardzo nerwowo. Po trafieniu Abela Serdio na niespełna trzy minuty do końca było 27:24 i trzeba było przede wszystkim przypilnować defensywy. Na szczęście Wiślacy nie dali sobie niczego wyrwać i dowieźli do końca cenne zwycięstwo 28:25! Żałować mogli jedynie tego, że w ostatniej akcji nie udało się trafić na 29:25, zawsze by to była nieco większa zaliczka przed rewanżem. Jednak to i tak był świetny mecz mistrzów Polski! Rewanż w środę 2 kwietnia w Nantes.
Komentarze (2)
Absolutna dominacja mistrza Polski w pierwszej połowie. Tak się walczy w LM
Dobranoc Autorze.