Wielkie wyróżnienie dla Magdy Linette w Miami. Stadium już czeka
Magda Linette w wielkim stylu pokonała w trzeciej rundzie turnieju Miami Open Wiktorię Azarenkę, a już w poniedziałek czeka ją jeszcze trudniejsza przeprawa. W walce o ćwierćfinał zmierzy się bowiem z trzecią rakietą świata, Amerykanką Jessicą Pegulą. Organizatorzy turnieju uznali, że jest to mecz godny głównego kortu - odbędzie się więc na Stadium, prawdopodobnie ok. godz. 19.30. W nocy polskiego czasu z Francuzem Adrianem Mannarino grać będzie za to Hubert Hurkacz.

Magda Linette wraca do wysokiej dyspozycji po kiepskim lutym i przeciętnej pierwszej połowie marca. W Miami pokonała już dwie rywalki, a jej triumf nad Białorusinką Wiktorią Azarenką był wyjątkowo spektakularny. Polce zupełnie nie wyszedł początek trzeciego seta, a jednak zdołała odwrócić losy meczu i pokonała byłą liderkę rankingu WTA 7-6, 2-6, 6-4. W nagrodę zagra o ćwierćfinał, a tu poprzeczka idzie jeszcze wyżej. Rywalką poznanianki będzie bowiem Jessica Pegula, czyli zawodniczka, która marzy o tym, by być najlepszą na świecie. I ma ku temu predyspozycje.
Magda Linette zagra w idealnej porze dla polskich kibiców. I w idealnym miejscu dla siebie
Pegula to faworytka gospodarzy, obecnie trzecia zawodniczka rankingu WTA. Bez względu na końcowe rozstrzygnięcia w Miami Open, utrzyma tę pozycję: żadna z rywalek jej nie wyprzedzi, ona sama nie ma też szans na doścignięcie drugiej Aryny Sabalenki. Polka z kolei walczy o utrzymanie się w czołowej dwudziestce rankingu, ale aby podnieść się w nim choć o jedną pozycję i wskoczyć na rekordowe 18. miejsce, musiałaby wygrać co najmniej dwa mecze. A pierwsze z nich - właśnie z Pegulą.
Ich starcie odbędzie się jako drugie w kolejności na Stadium - głównym korcie w kompleksie w Miami. O godz. 18 polskiego czasu zacznie się mecz Stefanosa Tsitsipasa z chilijskim kwalifikantem Cristianem Garinem, a po jego zakończeniu do boju ruszą Polka i Amerykanka. Stanie się to zapewne ok. godz. 19.30, może odrobinę później.
Kolejny dreszczowiec Huberta Hurkacza? Zagra na tym samym korcie co w sobotę
W poniedziałek o czwartą rundę zagra też Hubert Hurkacz - jego rywalem będzie Francuz Adrian Mannarino. Polak w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu stoczył pasjonujący bój z Australijczykiem Thanasim Kokkinakisem - był to najdłuższy mecz Hurkacz w karierze w rywalizacji ATP, czyli bez granych do trzech wygranych setów turniejów Wielkiego Szlema. Po 3,5 godzinnej walce Polak wygrał 6-7, 7-6, 7-6. W starciu z Mannarino będzie faworytem, choć Francuz sprawił już w Miami niespodziankę i pokonał wielką nadzieję Amerykanów Bena Sheltona.
Z Mannarino "Hubi" grał dotąd trzykrotnie, wygrał dwa mecze, w tym ostatnie: w paryskim Mastersie jesienią zeszłego roku. Ich mecz odbędzie się na drugim co do ważności korcie, czyli Grandstandzie - tym samym, na którym Polak mierzył się z Kokkinakisem. Niestety, zła dla polskich kibiców informacja jest taka, że to dopiero czwarty pojedynek dnia. Jeśli powtórzy się historia z soboty i mecze singlowe będą wyjątkowo długie, Polak i Francuz mogą wyjść na kort nawet o północy polskiego czasu. Może się jednak zdarzyć, że rozpoczną potyczkę już o godz. 21.30 czy 22.
Cała rywalizacja na Grandstandzie zacznie się o godz. 17 polskiego czasu, meczem Włoszki Martiny Trevisan z Łotyszką Jeleną Ostapenko. Później są trzy męskie single, a jako ostatni z nich - starcie Hurkacz - Mannarino.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje