Jej chrzestnym jest słynny muzyk. "Wiem, że mocno mi kibicuje"

Tuż przed pierwszym startem w nowym sezonie alpejskiego PŚ Maryna Gąsienica-Daniel opowiada nam o swoich pasjach poza narciarstwem, co stanęło na przeszkodzie w drodze po medal na ubiegłorocznych MŚ i czy w tym sezonie stanie na podium.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Maryna Gąsienica-Daniel i Sebastian Karpiel-Bułecka PAP / Instagram / Na zdjęciu: Maryna Gąsienica-Daniel i Sebastian Karpiel-Bułecka
Już w sobotę w austriackim Soelden rozpoczyna się nowy sezon alpejskiego Pucharu Świata. Od razu, w swojej koronnej konkurencji, wystartuje Maryna Gąsienica-Daniel. Początek pierwszego przejazdu o 10:00, a drugiego o 12:45. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty, a transmisja w Eurosporcie 1. W Eurosporcie zobaczysz też transmisje z wszystkich zawodów alpejskiego PŚ w sezonie 2023/2024.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Dwa sezony temu zaczęłaś pojawiać się w pierwszej dziesiątce zawodów Pucharu Świata w gigancie, w poprzednim sezonie najwyżej byłaś na szóstym miejscu. Uda ci się stanąć tej zimy na podium?

Maryna Gąsienica-Daniel: Bardzo bym chciała, ale nie obiecam, że to podium będzie. Mogę natomiast zapewnić, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby moja jazda była coraz lepsza.

Podobno życiową formę miałaś kilka miesięcy temu, przed mistrzostwami świata w Courchevel/Meribel. Wtedy zabrakło jednak zdrowia. Ponoć ledwo przyszłaś na start slalomu giganta.

Tak, to był ten moment na zajmowanie bardzo wysokich miejsc. Wtedy dobrze się czułam i dobrze jeździłam. Ale dwa dni przed najważniejszym startem, czyli właśnie slalomem gigantem, zaatakował mnie jakiś wirus. Nie byłam w stanie pojechać na takim poziomie, jaki miałam nadzieję pokazać.

Mimo wszystko jestem dumna, że stanęłam na starcie, że wystąpiłam też w zawodach drużynowych i w slalomie gigancie równoległym. Program był bardzo trudny dla zdrowej osoby, bo te konkurencje odbywały się dzień po dniu, a co dopiero dla chorej. Dałam organizmowi wycisk, po tych trzech dniach jazdy byłam wykończona i nie miałam już ani odrobiny energii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie umiejętności Sabalenki
A co czułaś wtedy, wiedząc, że nie możesz pokazać, jak jesteś mocna? 

Zawodnikowi, który z przyczyn losowych nie jest w stanie zaprezentować tego, co wypracował, przede wszystkim jest przykro. Na nasze rezultaty pracują całe sztaby, ale koniec końców to my jesteśmy tym ostatnim puzzlem, który decyduje o tym, jak prezentuje się cała układanka. Kiedy coś z tym puzzlem jest nie tak, cały obrazek się rozsypuje. No ale choroba to sytuacja losowa, nie ma co załamywać rąk i rozdrapywać ran.

Teraz jesteś jeszcze mocniej zmotywowana, żeby pokazać moc?

Nie szukam motywacji w niepowodzeniach, a w celach, które chcę osiągnąć i w moich marzeniach. Najbardziej motywuje mnie pragnienie wejścia na podium Pucharu Świata.

Jak się czujesz jako "chorąża" polskiego narciarstwa alpejskiego? Obecnie jesteś jedyną przedstawicielką Polski w szerokiej światowej czołówce, biorąc pod uwagę zarówno kobiety, jak i mężczyzn.

Ja i mój sztab wytyczamy drogę na szczyt sami, uczymy się na swoich błędach, dopasowujemy do tego, co napotykamy. Mam nadzieję, że moje doświadczenia w przyszłości pomogą innym Polakom, że mój przykład zainspiruje ich do ciężkiej, cierpliwej i nieustępliwej pracy.

Teraz mamy też Magdę Łuczak, która przebija się już do zawodów Pucharu Świata. Oby takich jak ona było coraz więcej.

Co twoim zdaniem jest pierwszą, najważniejszą rzeczą, którą należałoby zrobić, żeby nasze narciarstwo alpejskie urosło w siłę?

W Polsce alpejczycy i alpejki niestety bardzo szybko kończą kariery. Musimy pamiętać, że u nas dojście do optymalnego momentu kariery może trwać trochę dłużej, niż w przypadku narciarzy z krajów alpejskich. Tymczasem odnoszę wrażenie, że polski zawodnik, który ma 24 lata i jeszcze się nie przebił, myśli sobie, że już się nie przebije. A czasami jest tak, że zaczynamy się rozwijać dopiero jako 24-25-latkowie. Według mnie to wciąż młody wiek dla kogoś, kto uprawia narciarstwo alpejskie. Dlatego nawet jeśli mając te 24 lata, nie mamy jeszcze znaczących osiągnięć, warto próbować dalej.

Kto jest twoim najbardziej zagorzałym kibicem?

Ogromne wsparcie otrzymuję od rodziców i od moich współpracowników. Myślę też, że polscy narciarze mocno trzymają za mnie kciuki.

A wśród nich na pewno twój sławny ojciec chrzestny, lider zespołu Zakopower Sebastian Karpiel-Bułecka.

Oczywiście, że jest w tym gronie! Kiedyś powiedział mi: "Maryna, gdybym nie robił tego, co robię, chciałbym być narciarzem". Wiem, że mocno mi kibicuje.

Twój chrzestny muzyk jest zapalonym narciarzem, z kolei ty, narciarka, masz też muzyczny talent.

Nie wiem, czy nazwałabym to talentem. Uczę się grać na gitarze. Robię to po to, żeby móc sobie akompaniować przy śpiewaniu. Muzyka to dla mnie odpoczynek, wytchnienie. Kiedy mam trudny dzień, dźwięk gitary, który uwielbiam, pomaga mi się zrelaksować.

W nowym sezonie Maryna Gąsienica-Daniel przynajmniej raz stanie na podium PŚ?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×