Partner merytoryczny: Eleven Sports

Kolarstwo w Polsce na zakręcie. PZKol tłumaczy i zapowiada

W kolarskim wyścigu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu (2024) zobaczymy tylko jednego naszego zawodnika. Bez dwóch zdań polskie kolarstwo w wykonaniu panów znalazło się na zakręcie, bo przecież w 2016 roku, kiedy po brązowy medal w Rio de Janeiro sięgał Rafał Majka, wystąpiło czterech polskich zawodników. Marek Rutkiewicz, dyrektor sportowy w Polskim Związku Kolarskim, skomentował tę sytuację w rozmowie z Interia Sport.

Marek Rutkiewicz, obecnie dyrektor Polskiego Związku Kolarskiego, a do niedawna jeszcze czynny zawodnik
Marek Rutkiewicz, obecnie dyrektor Polskiego Związku Kolarskiego, a do niedawna jeszcze czynny zawodnik/Agnieszka Torba/East News

Do igrzysk olimpijskich w Paryżu pozostał niespełna rok, ale ranking kolarski został już zamknięty. Wynika z niego, że w wyścigu panów ze startu wspólnego zobaczymy tylko jednego zawodnika. Ten sam kolarz pojedzie też w jeździe indywidualnej na czas. To prawdziwa katastrofa dla polskiego kolarstwa, które jeszcze niedawno przeżywało lata świetności.

W ostatnich latach mistrzem świata był przecież Michał Kwiatkowski, a brązowym medalistą olimpijskim Rafał Majka. Obaj wygrywali etapy w największych kolarskich wyścigach świata wspierani w tym przez: Przemysława Niemca, Tomasza Marczyńskiego, czy Macieja Bodnara.

O tym, dlaczego jest tak źle, porozmawialiśmy z Markiem Rutkiewiczem, dyrektorem sportowym w Polskim Związku Kolarskim.

Video Player is loading.
Loaded: 0%
  • subtitles off, selected
Current Time 0:00
Duration -:-
Stream Type LIVE
reklama
dzięki reklamie oglądasz za darmo
Michał Kwiatkowski: Trzeba inwestować w kolarstwo. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Kolarstwo. Marek Rutkiewicz: winę za to zrzuca się tylko na stan polskiego kolarstwa, co jest dużym błędem

Tomasz Kalemba, Interia Sport: Wprawdzie najbliższe igrzyska olimpijskie odbędą się za niespełna rok, ale te w wykonaniu naszych kolarzy trzeba raczej spisać na straty. W Paryżu wystąpi tylko jeden zawodnik. Powoli trzeba myśleć chyba o tym, co zrobić, by odbudować polskie kolarstwo do kolejnych igrzysk.

Marek Rutkiewicz, dyrektor sportowy w Polskim Związku Kolarskim: - Na początku chciałbym wyjaśnić, dlaczego tylko jeden nasz reprezentant stanie na starcie wyścigu szosowego panów w igrzyskach olimpijskich, bo widzę, że winę za to zrzuca się tylko na stan polskiego kolarstwa, co jest dużym błędem. Zmniejszoną ilość miejsc na wyścig szosowy mężczyzn regulują nowe przepisy. Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) według nowych przepisów znacznie zmniejszyła peleton mężczyzn na rzecz peletonu kobiet. Peleton kobiet i mężczyzn na igrzyskach olimpijskich będzie taki sam - po 90 zawodników i zawodniczek. Gdyby obecne przepisy UCI obowiązywały we wspomnianym 2016 roku w igrzyskach w Rio de Janerio, gdzie Rafał Majka zdobył brązowy medal, Polska mogłaby wystawić dwóch zawodników, a nie czterech. Więc na obecną ilość miejsc dla reprezentacji Polski panów w kolarstwie szosowym składa się więcej czynników, niż tylko słabsze wyniki męskiej elity na międzynarodowej arenie.

Chcemy skupić się na młodzieży i pomóc im jak najszybciej dostać się do grup zawodowych, bo te gwarantują ściganie na światowym poziomie. Obecnie w Polsce mamy dwie drużyny kontynentalne, ale wszystko zapowiada, że w kolejnym będą trzy takie ekipy. Taka drużyna jest jednak tylko etapem na drodze do kolarstwa na najwyższym światowym poziomie. Rolą związku jest to, by jak najwięcej zawodników wysłać do tych najlepszych ekip. Dlatego będziemy starali się usprawnić tę drogę

~ Maret Rutkiewicz dla Interia Sport

Przyglądając się polskiemu kolarstwu na przestrzeni lat, można było zaobserwować lepsze i gorsze lata. Po dobrych czasach Zbigniewa Sprucha czy Grzegorza Gwiazdowskiego przyszło wiele lat posuchy. Aż nastały czasy Michała Kwiatkowskiego i Rafała Majki. To są kolarze, którzy najlepszy okres ścigania mają już za sobą, ale wciąż spisują się bardzo dobrze, co pokazywali choćby w Tour de France, czy Tour de Pologne. Czekamy jednak na następców. Żeby naprawić polskie kolarstwo, trzeba inwestować w młodzież. Myślę, że trzeba będzie poczekać kilka lat, aż doczekamy się następców. I my - jako Polski Związek Kolarski - robimy, co możemy, żeby dofinansować sport młodzieżowy. W ubiegłym roku powołaliśmy kadrę juniorów młodszych, której do tej pory nie było. Sukcesywnie w miarę możliwości zwiększamy wsparcie finansowe dla kadry U-23. W tym roku po wielu latach przerwy, kadra U-23 wystartowała w wyścigu Tour de l'Avenir, który nosi miano Tour de France dla młodzieżowców. Nasi zawodnicy zajęli drugie miejsce na jednym z etapów oraz zdobyli koszulką lidera w pierwszej części wyścigu. Przejście zawodników z kategorii junior do orlika jest bardzo trudnym okresem w karierze. To jest czas, w którym  zawodnicy często rezygnują z kolarstwa, a wybierają kształcenie albo pracę. Dlatego chcemy zatrzymać tej młodzieży jak najwięcej. To są nasze podstawowe cele. Chcemy skupić się na młodzieży i pomóc im jak najszybciej dostać się do grup zawodowych, bo te gwarantują ściganie na światowym poziomie. Obecnie w Polsce mamy dwie drużyny kontynentalne, ale wszystko zapowiada, że w kolejnym będą trzy takie ekipy. Taka drużyna jest jednak tylko etapem na drodze do kolarstwa na najwyższym światowym poziomie. Rolą związku jest to, by jak najwięcej zawodników wysłać do tych najlepszych ekip. Dlatego będziemy starali się usprawnić tę drogę.

A mamy zdolną młodzież?

- Tak.

To są zawodnicy pokroju Michała Kwiatkowskiego i Rafała Majki?

- Może nie pokroju tak wielkich zawodników, ale nigdy też nie wiadomo, jak się rozwiną. Mamy 17-letniego Patryka Goszczurnego, czy 19-letniego Mateusza Gajdulewicza. Tym pierwszym interesują się już ekipy, które stanowią zaplecze dla tych najlepszych na świecie. Jest 20-letni Michał Pomorski, który już jeździ w HRE Mazowsze Serce Polski. Mamy naprawdę potencjał, co zresztą pokazywały wyścigi juniorów w Pucharze Świata. Kluby stać do pewnego momentu na rozwijanie tych zawodników, a dalej powinien wkroczyć do akcji PZKol, który powinien zapewnić jak największą liczbę poważnych startów zagranicznych, by umożliwić rywalizacje z czołówką światową i dalsze podnoszenie swojego poziomu.

Cieszy za to wybuch kolarstwa kobiecego w Polsce. Tak dobrze nie było jeszcze nigdy. Oczywiście jest Katarzyna Niewiadoma, która jest gwiazdą kobiecego kolarstwa, ale poza nią mamy wiele innych bardzo dobrych cyklistek. I całościowo wyłania nam się piękny obraz. Śmiało można mówić o tym, że Polki stać na walkę o najwyższe cele w największych światowych imprezach.

- To prawda. Do niedawna mieliśmy właściwie tylko jedną zawodniczkę na światowym poziomie. To była Kasia Niewiadoma. Teraz mamy całą grupę. W peletonie World Tour jest sześć zawodniczek, a w przyszłym roku będzie ich osiem. Niedługo zostaną ogłoszone transfery kolejnych kolarek. Widać, że kolarstwo kobiece w naszym kraju bardzo mocno się rozwija. To na pewno duża zasługa grup Mat Atom Developer Wrocław i Pacific Nestle Toruń. Mimo że są to tylko dwie grupy, to jednak znakomicie działają. Startują w dużej liczbie zawodów. Do tego Mat Atom ma spory budżet, pozwalający na dobre przygotowanie. Co roku ktoś z tej grupy podpisuje kontrakt w World Tourze. Do tego stawiają na młodzież. W przyszłym roku w tej grupie będzie aż dziewięć orliczek.

Polska będzie mogła wystawić w igrzyskach w Paryżu trzy zawodniczki. To naprawdę spory kapitał.

- Na pewno ułatwi on walkę o medale. Tym bardziej że najlepsze ekipy będą mogły wystawić cztery zawodniczki. Nie będzie to zatem zdecydowana przewaga.

Rozmawiał - Tomasz Kalemba, Interia Sport

Rafał Majka/ANNE-CHRISTINE POUJOULATAFP/AFP
Michał Kwiatkowski/DAVID STOCKMANBELGA MAGBelga via AFP/AFP




INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram

Zobacz także

  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje