Iga Świątek wygrała z czeską tenisistką Lindą Noskovą 6:7 (7-9), 6:4, 6:4 w trzeciej rundzie i awansowała do 1/8 finału turnieju WTA rangi 1000 w Miami. Jej kolejną rywalkę będzie Rosjanka Jekaterina Aleksandrowa.

Pojedynek rozpoczął się po myśli Świątek, która już przy pierwszej okazji przełamała serwis Noskovej i wyszła na 2:0. W kolejnej rozgrywce pochodząca z Vsetina - niedaleko granicy z Polską - Czeszka odrobiła tę stratę, a po kilkuminutowej przerwie spowodowanej deszczem poszła za ciosem i szybko wyrównała na 2:2.

Kolejne przełamanie miało miejsce w szóstym gemie, w którym od początku inicjatywa należała do Polki. Najpierw nie dała się zaskoczyć skrótem, po chwili wygrała najbardziej efektowną wymianę spotkania, a później m.in. dzięki skutecznemu returnowi wzdłuż linii objęła prowadzenie 4:2.

W dziewiątym gemie, przy stanie 5:3, Świątek popełniła pierwszy w meczu podwójny błąd serwisowy, ale przytrafiły się jej także dwie inne proste pomyłki i Noskova po raz drugi odrobiła stratę przełamania. W dodatku nad korty w Miami ponownie nadciągnęły ciemne chmury i kolejna krótka deszczowa przerwa stała się faktem.

Po niej Czeszka wyrównała na 5:5, choć gra obu zawodniczek była szarpana niczym przebieg całego spotkania. O losach premierowej partii zdecydował tie-break, w którym początkowo przeważała niżej notowana tenisistka, pierwszego setbola (przy 6-5) miała Polka, ale to Noskova zwyciężyła 9-7 po uderzeniu w linię.


Świątek po pierwszej w sezonie porażce w takiej rozgrywce udała się na nieco przedłużoną przerwę toaletową i wróciła na kort ze zdwojoną energią. Błyskawicznie wzięła się za odrabianie strat, przełamała przeciwniczkę już w pierwszym gemie, a później wyraźnie dominowała nad nieco rozregulowaną rywalką do stanu 5:1.

Wtedy w jej grze coś się zacięło, brakowało też cierpliwości, co sprawiło, że zaczęły mnożyć się nieudane zagrania i Noskova zbliżyła się na 4:5. 

Gdy 10. gema Polka zaczęła od podwójnego błędu, siedzący na trybunach jej szkoleniowiec z niedowierzaniem kręcił głową jednoznacznie oceniając postawę swojej zawodniczki. Ostatecznie, także dzięki dwóm pomyłkom Czeszki, Świątek "domknęła" seta (6:4) i po niemal dwóch godzinach rywalizacji tenisistki mogły się szykować do decydującej odsłony.

W niej również więcej było z obu stron błędów, niedokładności i nerwów niż udanych, finezyjnych akcji. Decydujące okazało się przełamanie na korzyść liderki listy WTA w piątym gemie, po którym objęła prowadzenie 3:2, a po chwili powiększyła przewagę do 4:2.

Co prawda w 10. gemie była w opałach, gdy przegrywała 0-40, ale wtedy pokazała klasę i trzema świetnymi uderzeniami z głębi kortu doprowadziła do gry na przewagi, by po chwili, a łącznie po 155 minutach walki, z zaciśniętą pięścią wykrzyczeć w kierunku swego teamu coś w stylu: "Zrobiłam to!".

"Jestem bardzo szczęśliwa, że wygrałam, choć było bardzo trudno. Najważniejsze, że jestem w kolejnej rundzie. Linda jest bardzo utalentowaną tenisistką, trudną przeciwniczką i może wciąż bazować na tym, że w takich meczach nie ma nic do stracenia" - podkreśliła Świątek w krótkiej wypowiedzi na korcie.


Polka będzie miała niespełna 24 godziny przerwy i znowu wyjdzie na Hard Rock Stadium, by w nocy z poniedziałku na wtorek powalczyć o ćwierćfinał z Aleksandrową. Rozstawiona z "14" Rosjanka wcześniej w niedzielę pokonała swoją rodaczkę Anastazję Pawluczenkową (nr 21) 6:4, 3:6, 6:3.
.
Wynik meczu 3. rundy:
Iga Świątek (Polska, 1) - Linda Noskova (Czechy, 26) 6:7 (7-9), 6:4, 6:4.